Artykuł

Historia ruchu pielgrzymkowego do Dębowca

To było sto lat temu, w maju 1910 r. W stronę Dębowca raźno maszerowała trójka misjonarzy saletynów: ks. generał Józef Perrin, ks. Józef Pinardy i ks. Salomon Schalbetter. Szli zobaczyć wystawioną na sprzedaż działkę z zabudowaniami dworskimi. Tak ich zachwyciło to miejsce, że postanowili zostać – na stałe. Mieli świadomość, że sama Matka Najświętsza wybrała Dębowiec na swój dom. Opowiadając nieraz pielgrzymom naszą stuletnią historię, mówię żartobliwie, że była to pierwsza pielgrzymka do Dębowca, jeszcze nieoficjalna, ale pielgrzymka, bo od Jasła szli pieszo. 

7 września 1910 r. poświęcono kamień węgielny pod budowę tutejszego klasztoru. Tym razem przyszła uroczysta „pielgrzymka” z dębowieckiej parafii z chorągwiami i obrazami. Rok później, 15 września otwarto i poświęcono tu kaplicę pod wezwaniem Matki Bożej Saletyńskiej. Ks. Skibiński MS tak opisywał to wydarzenie: „Pospieszyły do Dębowca tłumy naszych współpracowników, przyjaciół, znajomych i gości. W kaplicy klasztornej i na placu wokół niej, zebrało się do dwóch tysięcy wiernych”. 4 dni później – 19 września 1912 r. celebrowano pierwszy, saletyński odpust w Dębowcu. Uczestniczyło w nim czterech kapłanów- gości oraz miejscowi parafianie. 

Obraz Matki Bożej umieszczony w głównym ołtarzu wkrótce zasłynął cudami. Pojawiły się przy nim pierwsze dziękczynne wota. Garnęli się do Zapłakanej Matki mieszczanie i chłopi, nauczyciele, kapłani i żołnierze. 

Od 1920 r. utrwalił się zwyczaj organizowania pieszych pielgrzymek na dębowieckie odpusty. Wielką pomocą w szerzeniu kultu Matki Bożej i propagowaniu ruchu pielgrzymkowego okazał się wydawany od 1921 r. przez ks. Michała Kolbucha MS „Posłaniec Matki Boskiej Saletyńskiej”. Pismo docierające do coraz szerszych rzesz polskiego społeczeństwa mówiło nie tylko o objawieniu w La Salette, ale również o działalności Misjonarzy Saletynów w Dębowcu. Zamieszczano poświadczone przez lekarza lub kapłana świadectwa cudownych łask wyproszonych tutaj. „Posłaniec” z satysfakcją wymieniał nazwy miast i okolic, z których przybywali pielgrzymi: Siedliska-Bogusz, Pstrągowa, Jasło, Kobylanka, Małopolska Wschodnia, Częstochowa, Krosno, Kraków, Rzeszów, Tarnów, Warszawa, Wołyń, Zakopane. 

Pielgrzymi przyswajali sobie ducha pokuty, promieniującego z dębowieckiego sanktuarium. Wielu, zwłaszcza z terenów wschodnich, szło boso. Zdarzały się grupy, które od kościoła parafialnego drogę do sanktuarium odbywały na kolanach. Przed wejściem do kaplicy pątnicy leżeli krzyżem, a potem przystępowali do spowiedzi świętej. Nocleg i gościnę znajdowali w domach dębowieckich gospodarzy. Po skończonych uroczystościach wracali podniesieni na duchu, umocnieni w wierze i oczyszczeni z win. 

Kaplica i plac przed nią nie mógł pomieścić wiernych, dlatego nabożeństwa odpustowe celebrowano w parku, przy ołtarzu polowym. Rangę odpustów podnosiła obecność dostojników kościelnych i państwowych, a także świętowanie jubileuszy i ważnych wydarzeń dotyczących kultu Pięknej Pani z La Salette. W praktyce przekładało się to na wciąż rosnącą liczbę pielgrzymów. W roku 1926 dokonano poświęcenia figury Matki Bożej Płaczącej, sprowadzonej z Poznania. Świadkami tego wydarzenia było 8 tysięcy pielgrzymów. Trzy lata później, w obecności 20 tysięcy pątników, bp Karol Fischer poświęcił Kalwarię saletyńską wzorowaną na tej, jaka znajduje się na górze La Salette. Kronikarz tak wspomina tamte wydarzenia: „Wzgórze usypano przez jeden dzień. Przychodzili z łopatami, przyjeżdżali furmankami i sypali górę saletyńską… W odpustową niedzielę o godz. 400 przed wejściem do kaplicy śpiewano Godzinki. Gdy otworzono drzwi, cala ta masa runęła do wnętrza jak huragan, każdy bowiem chciał sobie zapewnić miejsce jak najbliższe konfesjonałów”. 

17 września 1932r. przed obrazem Matki Bożej Saletyńskiej klęczał generał Józef Haller i jako dziękczynne wotum złożył swój krzyż Virtuti Militari. Atmosferę tego dnia oddaje opis zamieszczony w saletyńskim miesięczniku: „Tysiące zaległy park, podwórze i drogi. Na kalwarii jedni kończą drogę krzyżową, a inni zaczynają. Wzdłuż murów klasztoru i w cieniu drzew nieprzejrzane szeregi cisną się do spowiedzi świętej”. W odpuście brało udział 35 tysięcy pielgrzymów z całej Polski. Spowiadało 50 kapłanów. 

Rosnąca liczba pielgrzymów, nie tylko z racji odpustów, ale także z okazji nabożeństw wynagradzających odprawianych 19. dnia każdego miesiąca, skłoniła gospodarzy Sanktuarium do rozpoczęcia starań o budowę kościoła. Kamień węgielny wmurowano w roku 1936 podczas uroczystości w maju (od roku 1934 wprowadzono dodatkowy odpust w trzecią sobotę i niedzielę maja).

We wrześniu 1938r., według relacji naocznego świadka i uczestnika odpustu, „napływ wiernych przeszedł wszelkie przewidywania”. Rok później miało się odbyć uroczyste poświęcenie nowego kościoła, ale wybuch II wojny światowej uniemożliwił te plany. Już 7 września 1939r. dębowiecki klasztor zajęło wojsko niemieckie. Wydano zakaz publicznych zgromadzeń. „Odpust jednak jakiś był – wspominał ks. Alojzy Gandawski MS. Do Komunii świętej przystąpiło około 400 osób”. O ciągłości kultu świadczy fakt, że 21 września 1941 roku udało się zorganizować skromną uroczystość poświęcenia kościoła. W głównym ołtarzu umieszczono drewnianą figurę Matki Bożej Saletyńskiej w postawie stojącej. Okupanci uszanowali ten fakt i zamknęli kościół. Nie sprawowano w nim kultu, ale też nie było żadnej profanacji. 

W roku 1946 przypadała stuletnia rocznica objawienia w La Salette, ale ze względu na zniszczenia wojenne przeniesiono obchody na rok następny. Protektorat nad nimi objął kardynał August Hlond – Prymas Polski. Wierni pielgrzymi nie chcieli jednak czekać do przyszłego roku; tradycyjnie przybyli ze śpiewem i wielką wdzięcznością za przeżycie okupacji. Modlili się w parku i uszkodzonym przez działania frontowe kościele. Odnotowano większe grupy z Jedlicza, Siedlisk-Bogusz i z Kobylanki. Wierni upodobali sobie nową figurę i przy niej składali dziękczynne wota: korale, serduszka i odznaczenia wojskowe. W następnym roku na uroczystych obchodach stulecia objawienia w La Salette było już 40 tysięcy ludzi! Ks. Bronisław Młynarski MS tak to skomentował: „Czterdzieści tysięcy pielgrzymów pojednanych z Bogiem poszło w życie od stóp Saletyńskiej Pani. Poszło budować nowe życie. Poszli bez czołgów, samolotów, armat. Poszli zbrojni łaską Bożą, mocarni Chrystusem… Ponieśli Chrystusa w życie, do swych warsztatów pracy i biur, swych wiosek i miast”.

Okres stalinowski i nowe rządy w ramach Polski Ludowej nie były przyjazne ani dla klasztoru, ani dla rozwoju ruchu pielgrzymkowego. Różne represje ciężko doświadczyły zakonników i czcicieli Matki Najświętszej, ale nie zniszczyły kultu, choć znacznie go przyhamowały. Skromniejsze ilości pielgrzymów na odpuście nie świadczyły ani o zaniku wiary w narodzie polskim, ani o kryzysie miłości do Maryi.

W 1972r. pośród 40 tysięcy pielgrzymów było dwóch wybitnych pasterzy Kościoła w Polsce. Kardynał Karol Wojtyła (późniejszy Jana Paweł II) – celebrował Mszę św. w sobotę 19 września, a Kardynał Prymas Stefan Wyszyński przewodniczył niedzielnej sumie. Kazanie trwało całą godzinę. Prymas Tysiąclecia powiedział między innymi: W Dębowcu uczymy się ducha pokuty, który spłynął tutaj z życzeń wypowiedzianych dzieciom przez Matkę Najświętszą. 

Posłuchajmy teraz relacji ks. Antoniego Dudka MS, który przyjechał do Dębowca w roku 1979, po 41 latach pracy w Argentynie i USA: „Widziałem w czasie odpustu, jak lud polski – ten lud wieśniaczy i ten miastowy – modlił się na kolanach, jak ten lud nie opuszczał kościoła przez całą noc z soboty na niedzielę… Jak ten lud polski modlił się na kolanach wpatrzony w cudowną twarz cudownej Matki, jak starał się obetrzeć Jej łzy. W ten sposób modli się też Jan Paweł II. Ale to jest przecież Dębowiec, serce i dusza nabożeństwa do Matki Bożej Saletyńskiej”. 

Ruch pielgrzymkowy w Dębowcu osiągnął swoje apogeum na odpuście wrześniowym 1986r,. w 140. rocznicę objawienia Matki Bożej. Droga od Jasła była przybrana w kolorowe symbole saletyńskie. Gminne tereny sportowe i łąki w promieniach kilkunastu kilometrów posłużyły za parkingi i musiały pomieścić ponad 3 tysiące samochodów osobowych i 150 autokarów. Aby powiększyć plac kościelny, przeniesiono Kalwarię saletyńską na nowe miejsce (tam, gdzie znajduje się obecnie). Ponad stu kapłanów słuchało spowiedzi. W ciągu czterech dni uroczystości rozdano ponad 45 tysięcy Komunii św. Około stu tysięcy wiernych „zbliżyło się do swojej Matki”. Brat Ignacy Grygiel MS z przejęciem opowiadał mi później o tym wielkim Jubileuszu, o udekorowanych drogach, rzeszach pielgrzymów. Cieszył się, że Bóg pozwolił mu doczekać tak wspaniałej uroczystości. „Co ci nasi saletyni wymyślą – mówił – kiedy za dziesięć lat będzie jubileusz 150. rocznicy objawienia w La Salette? Co jeszcze można zrobić, by było piękniej, by było coś nowego?” I oto sama Matka Najświętsza zatroszczyła się, by było piękniej, by uroczystość jubileuszowa w roku 1996 miała charakter wyjątkowy, jedyny, niepowtarzalny. 

Po dziewięciu latach intensywnych przygotowań i modlitewnych czuwań dębowieckie Sanktuarium przeżywało uroczystość Koronacji łaskami słynącej Figury Matki Bożej Płaczącej. Aktu dokonał Nuncjusz Apostolski w obecności ks. Prymasa i ponad 40 biskupów. Przybyło około 60 tysięcy pielgrzymów. Na koronacyjną liturgię zgłosiło swój udział 221 zorganizowanych grup. Pogoda nadała pokutny wymiar saletyńskim uroczystościom. Witaliśmy w progu dębowieckiego Sanktuarium zziębniętych i przemoczonych pielgrzymów. Stojąc przy głównej bramie, zapisywałam przybywające grupy. Nie było słychać narzekania Jedna z pątniczek wyznała: „Mam wrażenie, że to Matuchna tak bardzo płacze nad całym światem, by skłonić ludzi do opamiętania się i do modlitwy. Byśmy wszyscy przez ten deszcz, bardziej zrozumieli słowa Jej Orędzia: Jeżeli się nie nawrócą, zboże obróci się w proch przy młóceniu, a ziemniaki zgniją na polach.” Pamiętam górników z kopalni Knurów. Ich mundury ociekały deszczem. Pomylili parking i musieli nadłożyć drogi. Powiedzieli, że już nie będą wracać do autobusu, bo mogą być trudności z ponownym dotarciem na plac, a przecież oni mają nieść na swoich ramionach Matuchnę na ukoronowanie. Wyschną przez noc w kościele…

Patrząc na grupy pielgrzymów, spieszące ze śpiewem do stóp Pięknej Pani, porównywałam uroczystości koronacyjne z tymi, które odbywały się przed dziesięciu laty. Wtedy była wspaniała, wymarzona pogoda i odpust osiągnął niebywałe rozmiary. Z zadowoleniem podawano liczby samochodów, autokarów, kilometry udekorowanych dróg. Policzono, spowiedników, pielgrzymów, służby specjalne. Te imponujące rozmiary dębowieckich uroczystości z roku 1986, może nieco przysłoniły wymiar duchowy, nie dający się ująć w statystykę. Odpust koronacyjny miał wymiar głębszy, jakby bardziej pokutny, jakby bardziej nastawiony na zrozumienie i przeżywanie Orędzia. I może trzeba Bogu dziękować za ten deszcz, za to błoto na placu koronacyjnym, bo przyszli najgorliwsi, rozumiejący ducha pokuty, postrzegający dębowiecki Odpust Koronacyjny nie jako festyn, czy folklor, ale jako wezwanie do nawrócenia, jako kroczenie wraz z Matką Płaczącą drogą krzyża…

Pielgrzymowanie wynika z natury Kościoła, jako wspólnoty będącej w drodze do Ojczyzny niebieskiej. Fenomen pątnictwa głęboko przenika polską pobożność, a przez związek z sanktuariami (najczęściej maryjnymi) świadczy o społecznym zapotrzebowaniu na te wartości duchowe, których Bóg przez Maryję szczególnie udziela w danym miejscu. 

Nowa, powojenna rzeczywistość, w której przyszło żyć duszpasterzom i wiernym, zmieniła styl pielgrzymowania do Dębowca. Zorganizowane grupy zaczęły nawiedzać Sanktuarium w ciągu całego roku, a nie tylko na odpusty. Jeden z powodów to możliwość uzyskania tutaj łaski jubileuszowego odpustu zupełnego w Roku Świętym. Tak było w roku 1974, 1983, 1987 i następnym. Z najnowszej historii przywołajmy rok 2000 oraz obchodzony niedawno Rok Świętego Pawła, który z racji posiadanych przez Sanktuarium relikwii Apostoła Narodów, zaowocował intensywniejszym ruchem pielgrzymkowym. 

Liczne parafie podczas peregrynacji Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej lub Symboli Nawiedzenia (w latach uwięzienia Obrazu przez władze państwowe) podjęło zobowiązanie jednorazowego lub corocznego pielgrzymowania do Dębowca. Takie zobowiązanie też jest często owocem parafialnych rekolekcji lub misji, które głosił ksiądz saletyn i po prostu zachęcił wiernych z danej parafii, by pojechali pokłonić się Matce Bożej do Dębowca. 

Wieloletnią tradycję posiadają organizowane tutaj pielgrzymki młodzieży. Po raz pierwszy zorganizowano ją w roku 1969 jako „Zlot młodzieży z Podkarpacia”. Obecnie przyjeżdża tutaj na swoje doroczne czuwanie młodzież z całej Polski i zza granicy. Od kilkunastu lat w maju i czerwcu przybywają licznie dzieci, by wraz z rodzicami i katechetami dziękować w dębowieckim Sanktuarium za łaskę I Komunii świętej. 

Utrzymanie ciągłości ruchu pielgrzymkowego przez cały rok zapewnia obecność domu rekolekcyjnego przy Sanktuarium. Jest to Dom macierzysty Zgromadzenia w Polsce, który po zwróceniu prawowitym właścicielom przez władze państwowe i kapitalnym remoncie od czternastu służy pielgrzymom, którzy chcą tutaj zatrzymać się na krótszy lub dłuższy pobyt. Okres zimy – od listopada do końca marca – w naturalny sposób ogranicza pielgrzymowanie. Właśnie wtedy jest okazja duszpasterskiego oddziaływania poprzez Dom rekolekcyjny (obecnie Centrum Pojednania). Organizowane są rekolekcje i dni skupienia dla różnych stanów, wspólnot i grup zawodowych np.: dla kapłanów diecezjalnych, maturzystów, nauczycieli, kucharzy, środowisk trzeźwościowych. 

Obecność licznych publikacji saletyńskich na polskim rynku wydawniczym budzi często w czytelnikach pragnienie osobistego spotkania z Maryją w Dębowcu, o którym czytali w książce. Także otwarcie granic w jednoczącej się Europie pozytywnie płynęło na rozwój ruchu pielgrzymkowego. Znaczny procent saletyńskich pątników stanowią Polacy. Często właśnie tam, na górze saletyńskiej, od dyżurujących polskich kapłanów dowiadują się o Polskim La Salette. Z wielkim wzruszeniem przybywają później do Dębowca i rozważają na nowo Orędzie Pięknej Pani. 

Nie bez znaczenia są walory turystyczne tej podkarpackiej ziemi, Beskidu Niskiego i Magurskiego Parku Narodowego. Bywa i tak, że ludzie przyjeżdżają tutaj jako turyści, ale po pewnym czasie już są pielgrzymami. 

W rejestrze pielgrzymek są wpisywane grupy, które docierają do Dębowca różnymi środkami lokomocji: samochodem, autokarem, rowerem, wózkiem inwalidzkim lub pieszo. Najwięcej grup przybywa z diecezji rzeszowskiej, tarnowskiej, przemyskiej, krakowskiej i katowickiej. Inne diecezje są reprezentowane przez kilkanaście lub kilka pielgrzymek. W ubiegłym roku nawiedzili Dębowiec pątnicy z 38 polskich diecezji i pięciu krajów europejskich: Słowacji, Ukrainy, Czech, Niemiec i Francji. Łącznie 560 grup. 

Rozwijający się w różnorodnych formach ruch pielgrzymkowy to wynik mądrego duszpasterstwa sanktuaryjnego, które łączy dawne tradycje z wymogami czasów współczesnych. Przybywające tutaj pielgrzymki są znakiem żywotności tego saletyńskiego ośrodka, pulsującego życiem Kościoła. 

Jestem szczęśliwa i wdzięczna Matce Bożej, że ponad 20 lat temu mogłam badać historię ruchu pielgrzymkowego w Dębowcu, pisząc pracę magisterską o tutejszym Sanktuarium, a od 1995r. mieszkam w Dębowcu i pomagam księżom saletynom. Każdego dnia mogę być świadkiem łaskawej opieki Najświętszej Dziewicy dla swoich czcicieli oraz miłości, jaką pielgrzymi darzą Zapłakaną Matkę.