homilia

Dobre i złe drzewo, uczeń i mistrz

Jezus opowiedział uczniom przypowieść: „Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego. Nie ma drzewa dobrego, które by wydawało zły owoc, ani też drzewa złego, które by dobry owoc wydawało. Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia, ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta”. (Łk 6, 39-45) 

Dobre i złe drzewo

Rodzaj owoców jest ściśle związany z rodzącym je drzewem. Jabłoń owocuje jabłkami, grusza gruszkami. Drzewo życia przynosi życie, a drzewo poznania dobra i zła – śmierć. Właśnie w obrazie rajskiego drzewa splatają się dwa wątki dzisiejszego fragmentu Ewangelii: jasność widzenia i wartość owocu. Sięgając po zgubny owoc Ewa była przekonana, że zaspokoi on jej pragnienie, że pozwoli jej wyraźnie widzieć dobro i zło. Tymczasem już w dialogu z wężem okazało się jak niedoskonały był jej wzrok: nie potrafiła prawidłowo ocenić wartości nęcącego jej owocu. Rajski wąż zaślepił ją rozbudzając w niej pragnienie władzy i niezależności od Stwórcy. Niedostrzegalne dla niej samej namiętności nie pozwoliły jej dostrzec oczywistej pułapki. To samo jest niestety prawdą aż do dnia dzisiejszego. Toczące nasze serca namiętności nie pozwalają nam widzieć prawdziwego świata. Zamiast poprzez otaczający nas świat rozpoznać jego Stwórcę nieustannie widzimy kuszące nas korzyści lub przerażające zagrożenia. Zamiast braci, których moglibyśmy obdarzyć miłością w ludziach dookoła nas widzimy wrogów i tych, których obarczamy odpowiedzialnością za uszczęśliwienie nas.
Dlatego to mąż cierpi nie doświadczając ze strony swej żony oczekiwanego szacunku, a żona cierpi z powodu niewystarczającej, jej zdaniem, miłości swego męża. I dlatego tak często początkowa miłość przekształca się we wrogość. Tkwiąca w oku człowieka belka tak bardzo zniekształca jego widzenie, że mikroskopijne źdźbło trawy przesłania cały jego horyzont. Dopiero dostrzeżenie i rozpoznanie tej przeszkody na nowo pozwala mu prawidłowo widzieć.

Uczeń i mistrz

„Dla was jestem biskupem, z wami jestem chrześcijaninem”. Słowa św. Augustyna dobrze ilustrują prawdę o uczniu i mistrzu. Święty biskup Hippony rozumiał, że całe jego zadanie, jako pasterza Kościoła polega na kierowaniu oczu i uszu swoich wiernych na Jezusa, w którego on sam wpatrywał się i wsłuchiwał z taką miłością. Największym jego pragnieniem było zarażanie innych tą miłością, prowadzenie ich jedynego jej źródła. Najznamienitszymi nauczycielami Kościoła byli ci, którzy jak Jan Chrzciciel umniejszali się, by nie zasłaniać Mistrza z Nazaretu i przez których śmierć i życie był On jasno widoczny. Żaden dotknięty namiętnościami człowiek nie może uzurpować sobie prawa do bycia nauczycielem. Tylko Ten, który odrzucił pokusy na pustyni i nigdy nie przestał ufać Ojcu może nam wskazać drogę do Niego. I tak jak kiedyś człowiek, wpatrując się w kuszący owoc drzewa poznania dobra i zła, dał się omamić swoimi namiętnościami, tak wpatrując się w pokorę i ufność Jezusa umierającego na drzewie życia może na nowo odzyskać wzrok. Tak jak spożywając owoc z pierwszego drzewa utracił życie tak sięgając po owoc męki Jezusa staje się jak On, otrzymując pełnię Jego życia.