homilia

Śmiercionośny jad

W tym czasie przyszli jacyś ludzie i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział:”Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, iż to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”. I opowiedział im następującą przypowieść: „Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć”. (Łk 13, 1-9) 

Jesteśmy jakoś oswojeni ze śmiercią, która przychodzi po długim i spełnionym życiu – takiej z siwym włosem i różańcem w ręce. Inaczej jest w przypadku śmierci tragicznej, na którą nikt nie jest przygotowany. Nagle spada samolot lub jakiś szaleniec morduje kilkadziesiąt osób w biały dzień. Ale nawet wtedy możemy to jakoś wewnętrznie oswoić, zwłaszcza jeśli ma to miejsce gdzieś na drugim końcu świata. Prawdziwy problem zaczyna się przy tragicznej śmierci kogoś bliskiego. Takiej, która trzęsie fundamentami naszej wiary, która spada na nas jak wieża w Siloam. Dlaczego nas to spotkało? Dlaczego Bóg do tego dopuścił? Kto jest temu winny?

Litza – lider rockowego zespołu Luxtorpeda w utworze pt. „44 dni” zmaga się z podobnymi pytaniami. Tekst piosenki wyraża osobisty ból ojca po utracie dziecka, które żyło zaledwie 6 tygodni. Słyszymy tam m. in. słowa: A kiedy syn zapytam mnie: „Dlaczego jego brat musiał odejść zanim przyszedł na świat?” Synu mój, człowiek może żyć pięknie 44 dni albo się zmagać przez wiele długich lat. Zapytał mnie jeszcze raz: „Czy sprawiedliwe to jest, że na ludzi dobrych i złych tak samo pada deszcz?” Synu mój, ufaj, że właśnie tak ma być. Lepiej się naucz już teraz jak bez odpowiedzi żyć! Ufaj, że tak ma być i nauczyć się żyć bez odpowiedzi. Czy to nie zbyt mocne słowa? Czy po takim tekście można jeszcze kochać Boga? Tak, bo On sam zamiast pisać traktaty o cierpieniu, poniósł niewinną śmierć na krzyżu. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich (Iz 53, 7). Nie bluźnił swoim prześladowcom, a nawet prosił Ojca, aby im przebaczył, bo nie wiedzą, co czynią i na kogo podnieśli rękę. Bóg przyszedł nie po to, by wytłumaczyć sens cierpienia, przyszedł, by je wypełnić swoją obecnością – pisał francuski poeta Paul Claudel.

Nie pytaj więc Boga „dlaczego?”, tylko pozwól, aby On swoją obecnością wypełnił twoje cierpienie. Kara za grzechy nie jest zemstą mściwego Boga. To naturalna konsekwencja grzechu. Stworzenie bowiem bez stworzyciela zanika. (…) Co więcej, samo stworzenie zapada w mroki przez zapomnienie o Bogu (KDK 36). Brak nawrócenia jest więc świadomym samobójstwem – odcięciem od Źródła. Nie ma prawdziwego życia poza Nim. Nie ma innej alternatywy, w której człowiek mógłby być spełniony. Grzech jest zamachem na własną naturę. Dlatego jeśli się nie nawrócimy, wszyscy tak samo zginiemy. Ostatecznie, to nie ból i śmierć cielesna jest największym dramatem, choć z pewnością jest to trudne doświadczenie. Brak poczucia osobistej grzeszności, to prawdziwie śmiercionośny jad.