Boże Narodzeniehomilia

Objawienie nad Jordanem

Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć od niego chrzest. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: „To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?” Jezus mu odpowiedział: „Ustąp teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe”. Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły się nad Nim niebiosa i ujrzał ducha Bożego zstępującego jak gołębica i przychodzącego nad Niego. A oto głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. (Mt 3, 13-17)

Święto Chrztu Pańskiego kończy nie tylko liturgiczny okres Narodzenia Pańskiego, ale jest ostatnim akordem drugiej części cyklu bożonarodzeniowego, poświęconej objawianiu się światu Słowa Wcielonego, którą rozpoczyna uroczystość Objawienia Pańskiego. Spójrzmy na wydarzenie znad Jordanu tak, jak nam podpowiada liturgia, jako na jeden z momentów objawiania się Boga człowiekowi.

W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że „za pomocą rozumu naturalnego człowiek może w sposób pewny poznać Boga na podstawie Jego dzieł” (KKK 50). Jednak „Bóg niewidzialny w nadmiarze swej miłości zwraca się do ludzi jak do przyjaciół i obcuje z nimi, by ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do niej” (KKK 142). Co więcej „objawiając siebie samego, Bóg pragnie uzdolnić ludzi do dawania Mu odpowiedzi, do poznawania Go i miłowania ponad wszystko” (KKK 52). Dlaczego nie mamy sądzić, że i w dzisiejszej liturgii, gdy kontemplujemy scenę chrztu Chrystusa, Bóg pragnie nas uzdolnić nie tylko do wyznania w Jezusie oczekiwanego Mesjasza, umiłowanego Syna Bożego, ale do przyjaźni i wspólnoty z Nim!

W mateuszowym opisie możemy wyróżnić trzy charakterystyczne momenty. Najpierw Jezus wchodzi w wody Jordanu, aby „wypełnić wszystko co sprawiedliwe”. Jest uderzające to, że w akcie pokutnym uczestniczy Zbawiciel „podobny do nas we wszystkim, oprócz grzechu”! (Hbr 2,17; 4,15) W ten sposób solidaryzuje się z wszystkimi dotkniętymi chorobą grzechu.

Ale grzech nie jest w centrum rozważanej sceny, tak jak nie powinien zajmować centralnego miejsca w naszym życiu duchowym nawet wtedy, gdy cierpimy pod jego ciężkim jarzmem. Na Jezusa zstępuje Duch Święty w postaci gołębicy. Egzegeci nie podają jednoznacznej wykładni tego znaku. Ks. Stanisław Witkowski MS zauważył kiedyś, że jest to ptak bardzo popularny na terenach Ziemi Świętej. To prawda, że Jezus jako Syn Boży jest w sposób szczególny napełniony Duchem Świętym, jednak to napełnienie nie jest zastrzeżone tylko dla Niego, ale Bożym zamysłem jest aby każdy otrzymał udział w Jego pełni.

Kulminacyjnym momentem wydarzenia znad Jordanu jest rozlegający się z nieba głos Ojca: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. I te słowa, choć skierowane bezpośrednio do Jezusa, przez „łaskę przybrania za synów” (Rz 8,15) ochrzczeni mają prawo słyszeć także w odniesieniu do siebie.

Czy to nie nadużycie widzieć w scenie chrztu Chrystusa tak silne odniesienie do każdego z chrześcijan? W Katechizmie Kościoła Katolickiego, w rozdziale omawiającym sakrament bierzmowania możemy znaleźć takie słowa: „Zstąpienie Ducha Świętego na Jezusa, kiedy Jan udzielał Mu chrztu, było znakiem, że jest On tym, który miał przyjść, że jest Mesjaszem, Synem Bożym (…) Ta pełnia Ducha nie miała pozostać jedynie udziałem Mesjasza, ale miała być udzielona całemu ludowi mesjańskiemu. Chrystus wielokrotnie obiecywał wylanie Ducha. Spełnił najpierw tę swoją obietnicę w dniu Paschy, a następnie w sposób bardziej zdumiewający w dniu Pięćdziesiątnicy.” (KKK 1286-1287)