Posłaniec MBS

Małżeństwo jest boskie

Z Marcinem i Moniką Gomułkami, autorami projektu Początek Wieczności, gośćmi 33. Saletyńskich Spotkań Młodych w Dębowcu, rozmawia ks. Grzegorz Szczygieł MS.

Kim jesteście? Tylko małżeństwem czy projektem medialnym, edukacyjnym, ewangelizacyjnym?

Jesteśmy przede wszystkim świadkami działania Boga w naszym życiu. Jesteśmy też małżeństwem – piąty rok. Mamy trójkę dzieci – dwójka jest już z nami, a na trzecie czekamy. Oprócz tego jesteśmy ewangelizatorami i przedsiębiorcami. Na co dzień zajmujemy się produkcją kubeczków służących do pomocy w kształtowaniu relacji międzyludzkich. Jesteśmy także liderami wspólnoty małżeństw Dom Na Skale przy parafii redemptorystów w Toruniu. Odkryliśmy charyzmat dzielenia się przeżywaniem małżeństwa również w Internecie. Nie traktujemy naszej obecności w przestrzeni medialnej tylko jako pracy i sposobu na życie. Gdyby nas kiedyś ktoś zapytał, czy będziemy nagrywać filmiki na YouTubie, czy będziemy obecni na Instagramie, to byśmy się pewnie mocno zdziwili, bo nigdy to nie było naszym pragnieniem. Odpowiedzieliśmy na to, do czego Pan Bóg nas powołał. A wybrał nas do tego, żeby na tych naszych trudnych doświadczeniach, zranieniach, naszej niepoukładanej historii, On zbudował dla siebie dom, żeby w naszym małżeństwie mogła się objawiać moc Boga. Nie dorastamy do naszego powołania, ale jesteśmy prowadzeni. Jesteśmy chrześcijanami, jesteśmy cały czas w drodze i możemy się wzajemnie wspierać. Nasze powołanie polega na tym, żeby mówić o życiu jako o rzeczywistości, która jest cięciwą pomiędzy wysokim c, a tzw. „glebą”. Takie świadectwo małżeństwa jest potrzebne światu. To wielka łaska, że możemy się tym dzielić z ludźmi młodymi, którzy z jednej strony obawiają się tego, co będzie w małżeństwie, bo widzą swoich rodziców, znajomych, którzy nie zdają egzaminu z miłości, a z drugiej strony mamy bardzo wielu ludzi, którzy podchodzą bardzo naiwnie do małżeństwa, trochę na zasadzie: „jakoś to będzie”.

W nazwach projektów, w które jesteście zaangażowani często pojawia się słowo: „boskie” – Boski projekt, Małżeństwo jest boskie… Co się kryje pod tym słowem?

Chodzi o zamysł Boga względem nas. Wierzymy, że małżeństwo to wielkie marzenie Boga. Bóg z miłości stworzył człowieka. Nie musiał tego robić. Ujmuje mnie jeden z midraszy żydowskich, w którym aniołowie przychodzą do Boga i mówią: „Słyszeliśmy, że chcesz stworzyć człowieka”. A Bóg z wielkim przejęciem mówi: „Tak!”. A aniołowie: „Ale wiesz, że to może się źle skończyć”. A Bóg na to: „No wiem, ale chcę!”. Zostaliśmy stworzeni na obraz miłości Boga, czyli Trójcy, i z nadmiaru tej miłości. Ona się wylewa na nasze człowieczeństwo zranione przez grzech pierworodny, po którym jednak Bóg nie zrezygnował z tego marzenia. Wierzymy głęboko, że w sakramencie małżeństwa możemy dotknąć tego Bożego marzenia. Jezus podniósł małżeństwo do godności sakramentu. Doświadczamy tego, że to nie jest tylko relacja między mną a moją żoną. To jest coś więcej, to jest wymiar obecności Boga w moim życiu.

Małżeństwo jest instytucją naturalną. Jest obecne w każdej kulturze, w każdej religii, w każdym zakątku świata. A my mamy sakrament małżeństwa. Czy to jest coś więcej niż to, co mają ludzie niewierzący?

Odnosząc się do przysięgi małżeńskiej, możemy mieć wrażenie, że Bóg jest niemym świadkiem tego, co my robimy. Przychodząc do Kościoła, my bierzemy ślub w obecności Boga. Możemy traktować małżeństwo jako rzeczywistość, w której Bóg jest dodatkiem. Prosimy o pobłogosławienie związku małżeńskiego, bo chcemy, żeby On pobłogosławił nasz ludzki projekt. Jest nieraz takie przekonanie narzeczonych, że „myśmy się przygotowali do małżeństwa”. Natomiast z naszych rozmów z wieloma małżonkami wynika, że dobre przygotowanie jest wtedy, gdy chwilę przed ślubem masz przeświadczenie: „Ja tego nie ogarnę, ja nie dorastam do tego powołania… Ty musisz tego dokonać Boże! Ja odpowiadam na Twoje wołanie, żeby oddać swoje życie, żeby je stracić dla drugiej osoby, żeby kochać jak Ty, żeby kochać na Twoje podobieństwo oblubieńczą miłością, ale tak naprawdę to Ty to robisz”.

Najbardziej przeżywaną przez nas rzeczywistością sakramentu małżeństwa jest to, że miłość nie jest z nas, że my jesteśmy pustymi naczyniami. I dzisiaj, w piątym roku małżeństwa, możemy powiedzieć, że wielokrotne napełnianie się łaską sakramentu małżeństwa sprawia, że wracamy do przysięgi, że choćby nie wiem jakie były okoliczności, to ja chcę być wierny tej przysiędze, że ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Sakrament małżeństwa to jest nasze przymierze z Bogiem. Nie chodzi o to, że my wchodzimy w przymierze między sobą, tylko że ja i moja żona razem wchodzimy w przymierze z Bogiem.

fot. arch. M. i M. Gomułków

Jak w praktyce wygląda działanie sakramentu małżeństwa w waszym życiu?

Sakrament małżeństwa stwarza przestrzeń do tego, żeby łaska Boża, Jego miłosierna miłość, mogła się rozlewać w sercach małżonków. My upodabniamy się do Boga. Uczymy się od Niego tego, co jest najtrudniejsze, czyli przebaczenia. Ks. Pawlukiewicz mówił, że jeśli nie potrafisz przebaczać, to nie pchaj się do sakramentu małżeństwa. Jeśli nie potrafisz przebaczać to proś o tę łaskę. To jest rzeczywistość, w której wchodzisz w taką bliskość z drugim człowiekiem, że nic się nie ukryje. Jeśli chcesz ją sensownie, mądrze, szczerze przeżywać, to dotykasz takich momentów, że bez przebaczenia nie jest możliwe pójście dalej. Wielokrotnie się przekonaliśmy, że kiedy po ludzku było bardzo źle, kiedy najchętniej byśmy sobie oczy wydrapali, to zawsze gdy Jezus mógł przychodzić w sakramencie pokuty czy w modlitwie, gdy stawaliśmy przed Panem, nasze serca były zdolne do przebaczenia. Ten grunt był przygotowany do tego, żeby nie uciekać i tylko “zamadlać” rzeczywistości, która jest trudna, ale żeby się z nią zmierzyć. W relacji małżeńskiej, jeśli modlitwa nie prowadzi do pojednania, to coś jest nie tak.

Jeden z teologów powiedział kiedyś, że jeżeli małżonkowie nie zaczęli się razem modlić, to ich małżeństwo jest nie skonsumowane. My mamy takie przekonanie, że o tę łaskę wspólnej modlitwy trzeba prosić. Spotykamy się z wieloma parami, które mówią, że tego nie potrafią. „A tańczyć razem potrafiliście od początku?” – pytamy. „A wiesz, jaki ona lubi zapach? Jakie lubi dania? Od razu to wiedzieliście? Można się tego nauczyć!” To są dwie najintymniejsze sfery: łoże małżeńskie i modlitwa. Problemem jest to, że my nie wchodzimy w tę głębię. Przeżywamy relację z Panem indywidualnie, ale kiedy nie modlimy się razem, to się rozmijamy.

Dlaczego Początek Wieczności, skoro małżeństwo zawiera się do śmierci?

Pan Jezus odpowiada na pytanie, jak będzie po śmierci: „Nie będą żenić się ani za mąż wychodzić”, ale miłość trwa wiecznie. Każdy chrześcijanin ma inną drogę do Boga i może się na tej drodze miłości rozwinąć na 10, 15 albo 90%. W jaki sposób rozwinie się nasze małżeństwo? Czy zatrzyma się na tym, że jest dobrze tak, jak jest teraz, że zrodziliśmy potomstwo, ufamy Panu Bogu, chodzimy do Kościoła? Można pójść dalej. Nigdy nie dosięgnie się pełni do końca, ale można dotykać takich przestrzeni serca, że człowiek nie miał świadomości, że można aż tak kochać. Spotykamy małżeństwa z 25-letnim stażem, które mówią: „Ja mogę iść do spowiedzi i wyznać grzechy swojego męża”. Oni tak dobrze się znają, że on nie musi mówić, jaką trudność przeżywa, bo ona go tak zna, że już wie. Mogłaby opisać każdą jego reakcję na przeżywaną trudność.

Wierzymy bardzo głęboko, że po śmierci, w Bogu będzie pełnia. Byłoby smutno, gdyby Pan Bóg na tę relację oblubieńczą zapoczątkowaną za życia, w jakimś wymiarze nie pozwolił w wieczności. Dobre przeżywanie małżeństwa prowadzi do stwierdzenia, które dla współczesnego człowieka brzmi egoistycznie, że kochając nad życie swojego małżonka, mówisz: „Ja ciebie nie potrzebuję”. Dojrzała miłość nie potrzebuje drugiej osoby, żeby mieć pełnię, bo moja pełnia jest w Bogu. Czy my jako małżonkowie możemy powiedzieć bez cienia wątpliwości, że tak naprawdę małżeństwo ma nas doprowadzić do spotkania z Bogiem? Ulegamy takiej herezji, że Bóg jest środkiem do realizacji naszych celów – małżeństwa, rodziny, dobrego życia. W rzeczywistości jest odwrotnie – to nasze życie i małżeństwo ma nas przygotować do życia w wieczności, do życia z Bogiem. Małżeństwo nie jest celem, ale jest środkiem do zrozumienia, czym jest komunia z Bogiem. Jeśli ja trwam w komunii z małżonkiem, to już jest przedsionek nieba.

Jest też inna definicja Początku Wieczności. W Liście do Kolosan czytamy: „On jest Początkiem”, w tekście greckim jest tam słowo arche, czyli praprzyczyna. On jest praprzyczyną. Jeżdżąc po całej Polsce, mówimy tylko o Nim. Ludzie chcą słuchać, jak tworzyć małżeństwo, a my mówimy o Jezusie. Bóg dał nam taką sposobność, łaskę, że w Sieci odkrywamy przed innymi dużo z naszej codzienności. I to nie jest łatwe. Kiedyś bardzo mocno dotknęła nas Ewangelia o paralityku. Kiedy Pan Jezus przebywa w domu, przynoszą do Niego paralityka i zrywają dach. Chcemy pokazać światu nasze życie, nie dlatego, że ono jest idealne, tylko dlatego, że w naszym domu mieszka Bóg. Czy ja mam gotowość na to, żeby dach mojego domu został zerwany po to, by ludzi schorowanych, poranionych, nie mających nadziei ktoś przyprowadził do tego domu i aby doświadczyli miłości Chrystusa.

Dziękuję za rozmowę.


Wywiad ukazał się w dwumiesięczniku „La Salette. Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej” – Małżeństwo sakramentalne (nr 3/2021)

Zapraszamy na stronę internetową: https://poslaniec.saletyni.pl/produkt/malzenstwo-sakramentalne-poslaniec-nr-3-2020/