Posłaniec MBS

Jak uczyć dziecko modlitwy?

Odpowiedź na postawione w tytule pytanie od razu skojarzyła mi się z odżywianiem dzieci. Modlitwa w rodzinie i karmienie dzieci mają bowiem kilka podobieństw. W pierwszym przypadku chodzi o dostarczanie pokarmu duchowego, a w drugim materialnego.

Środowisko modlitwy w domu

Wiemy, że ogólna kondycja fizyczna organizmu matki (i ojca!) wpływa na dobrostan dziecka na długo przed poczęciem. Podobnie jest z kondycją duchową. Jeśli – jeszcze zanim zaczęliśmy być rodzicami – wzrastaliśmy w atmosferze modlitwy i oddania Bogu, to jest bardziej prawdopodobne, że w naturalny sposób stworzymy dla dziecka środowisko sprzyjające rozwojowi wiary. Jednak część z nas, jeśli nie większość, nie miała tego szczęścia, ale dopiero w budowanym przez siebie domu próbuje tworzyć taki klimat. Znam wiele małżeństw, które jeszcze przed ślubem albo zaraz po nim rozpoczynają od zera swoją małżeńską, a potem rodzinną drogę z modlitwą. W ten sposób wychodzą poza schemat wyniesionego z domu zwyczaju wspólnego uczestnictwa w niedzielnej Mszy Świętej lub co najwyżej jeszcze wspólnego pacierza. Czekając na dziecko, świadomie tworzymy już taki mikroklimat sprzyjający jego rozwojowi również w przestrzeni duchowej. Ja sama do dziś pamiętam, jak kilka lat temu – będąc w drugiej ciąży – miałam przyjemność śpiewać w chórze na Triduum Paschalnym. Do dziś odnoszę niekiedy wrażenie, że córka ma bardzo dużą wrażliwość muzyczną właśnie dzięki temu doświadczeniu. Zna też wiele pieśni, które słyszała już po urodzeniu, często jako kołysanki, i bardzo lubi je śpiewać.

Po drugiej stronie brzucha

Gdy dziecko przychodzi na świat jest karmione mlekiem. Jest to pokarm płynny, łatwo przyswajalny i dostosowany do dziecka. Podobnie jest z modlitwą z niemowlakiem, a raczej przy nim. Na początku wystarczy, jeśli maluch będzie po prostu wzrastał w rytmie naszej wspólnej modlitwy. Pierwsze miesiące życia to czas przyjmowania płynącej z ust rodziców modlitwy i oswajania się z nią jako jednym z naturalnych elementów codziennego życia.

Zazwyczaj przed pierwszym rokiem życia dziecko zaczyna mówić już pierwsze słowa. Wtedy też powoli zaczyna być karmione pokarmami stałymi – stopniowo rozszerzamy mu dietę. Również na modlitwie przychodzi czas, by uczyć dziecko pierwszych słów. Kiedyś usłyszeliśmy na sesji formacyjnej dotyczącej wychowania, że piękną modlitwą w ustach tak małych dzieci jest po prostu słowo: „amen”. Żeby tak na początku mówić dziecku wskazując na krzyż, wizerunki Boga (np. obraz na ścianie u babci) oraz określać modlitwę samą w sobie. Idąc za tą poradą, zastąpiliśmy infantylne słowo: „bozia” tak rozumianym „amen” i nasze trzy córki rzeczywiście na początku tak się modliły.

W miarę jak dziecko się rozwija, spontanicznie włącza się w życie wiarą. Podejmuje i uczy się słów poszczególnych modlitw. Jeśli modlimy się spontanicznie, włącza się ze swoimi intencjami: u nas w domu kultowa jest intencja: „Za misia” lub ostatnio aktualne: „Aby już się skończył korona ma świrusa”. Małe dziecko chętnie słucha historii biblijnych i dobrych opowieści religijnych. Śpiewa piosenki i pieśni – jest teraz wiele bardzo cennych propozycji również w Internecie: choćby twórczość Arki Noego, Dzieci z Brodą czy Małego TGD. Wciąż mnie zaskakuje, jak dużą pomocą wychowawczą mogą być niektóre utwory muzyczne, umiejętnie dobrane książki czy czasopisma.

W pewnym momencie warto zacząć myśleć o grupie formacyjnej, która będzie nas wspomagała w wychowywaniu dziecka do życia wiarą. Na jednej z konferencji dla ojców na portalu Tato.net usłyszałem od Roberta Friedricha „Litzy”, że w momencie, gdy grupa rówieśnicza staje się dla naszej pociechy równie ważna (a z czasem dużo ważniejsza) niż rodzice, koniecznością jest szukanie takiego otoczenia, które przekazuje pozytywne wzorce. W dzisiejszym zalewie prostactwa, mylących przekazów czy wprost demoralizacji po prostu musimy trzymać się środowiska ludzi o podobnym systemie wartości. Warto szukać, bo oferta jest bogata i każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie. Dla niektórych jest to szkoła katolicka, inni wybiorą harcerstwo lub jakąś z grup przy parafii. Dla nas taką grupą stał się Domowy Kościół. Możliwość spędzenia wakacji w gronie kilkunastu zwyczajnych, wierzących rodzin z dziećmi jest wielkim umocnieniem i ciekawą alternatywą dla rodzinnego wyjazdu. Również spotkania formacyjne, modlitewne czy towarzyskie w ciągu roku pozwalają zarówno rodzicom, jak i dzieciom wzrastać w gronie podobnych sobie.

Msza Święta z dziećmi?

Osobną kwestią jest udział w Eucharystii razem z małymi dziećmi. Jest to sprawa, która zawsze powoduje wiele emocji zarówno po stronie rodziców, jak i innych uczestników Mszy Świętej. Ci Bogu ducha winni parafianie przychodzą w końcu do kościoła, aby się pomodlić. Często jednak – jeśli nieopatrznie siądą właśnie koło rodziny z małymi dziećmi – ich uwaga skupia się bardziej na wyczynach gimnastycznych znudzonych maluchów, pilnej obserwacji metod wychowawczych zafrasowanych rodziców czy nawet na przyniesionych zabawkach albo przekąskach. Ważną sprawą jest wyczucie i wrażliwość rodziców wobec innych uczestników liturgii oraz umiejętność postawienia dzieciom granic, by w ten sposób uczyć ich, czym jest sacrum.

Co ważne, rodzice tych pociech też przychodzą do kościoła oddać Bogu chwałę! W końcu sam Pan Jezus powiedział: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10,14). I rzeczywiście im szybciej wprowadzimy dzieci w świat liturgii, tym bardziej będą traktowały uczestnictwo w Eucharystii jako coś naturalnego i będą chciały czerpać z niej owoce. Przyznam jednak uczciwie, że nieraz miewaliśmy wątpliwości, czy z niektórych Mszy Świętych przeżytych z naszymi małymi dziećmi wynieśliśmy więcej wiary czy też więcej grzechów… W najtrudniejszych latach staraliśmy się przynajmniej raz na miesiąc uczestniczyć w niedzielnej Eucharystii samodzielnie lub w inny dzień tygodnia dodatkowo, by jednak „nabrać” Ducha.

A co z buntem?

Jeśli dziecko wykazuje swoistą „alergię” na modlitwę, możemy mieć problem z tym, jak reagować. Każde dziecko jest inne, ale zawsze warto do pewnego stopnia – odpowiedniego do wieku – szanować wolność dziecka, jednocześnie dając mu nieustannie świadectwo swojej wiary. Temat jest bardzo szeroki i trudny – inaczej wygląda wolność, dawana dziecku rocznemu, a inaczej 18-letniemu. Jeśli czterolatek tupie, płacze i chce koniecznie wyjść z kościoła, warto to zrobić – dla dobra wszystkich. Jeśli jednak dziecko nastoletnie kwestionuje naszą religijność, rodzi się automatycznie pytanie o owoce i prawdziwość naszej wiary, rozumianej jako doświadczenie spotkania z Bogiem objawionym w Jezusie Chrystusie. Warto podjąć wtedy dialog i szukać przyczyn takiego sprzeciwu, również w sobie samym, pamiętając jednocześnie, że dziecko w tym wieku ma prawo do poszukiwania własnej drogi – również do Boga. Nawet jeśli nierzadko jest to droga syna marnotrawnego…

Dochodzimy tu do kluczowej kwestii w wychowaniu religijnym. Niestety wciąż za często traktujemy je jako przekaz samej tylko wiedzy religijnej, norm etycznych czy zewnętrznych praktyk. Jeśli nie przekażemy dziecku, że modlitwa jest spotkaniem z Osobą, jeśli nie wtajemniczymy go w świat relacji z Bogiem na tyle, na ile sami umiemy, możemy się spodziewać, że tak wpojona wiara może dziś nie przetrwać próby czasu. Prawdę mówiąc, konieczność wytłumaczenia dzieciom niektórych trudnych spraw (jak np.: co się dzieje ze zmarłymi po śmierci, czemu Pana Boga nie widać, gdzie On jest itp.) sprawiła, że sami pogłębialiśmy nasze podejście do wiary w różnych sferach. Dzieci niejako nas zmusiły do konfrontacji z mieliznami naszego życia duchowego.

Na koniec chcemy przyznać też, że modlitwa jest dla nas potężnym narzędziem pojednania w rodzinie. Zdarzają się czasem tak trudne dni we wspólnym życiu, że żadne słowa i gesty nie są w stanie do końca ukoić i wytłumaczyć bolesnych sytuacji między nami. W tych dniach pozostaje nam klęknięcie wspólnie do modlitwy z dziećmi i gorąca prośba do Boga, aby zabrał całe zło, z którym nie dajemy sobie rady i odnowił naszą rodzinę, naszą wzajemną miłość.

Grażyna i Tomasz Bakunowiczowie


Tekst ukazał się w dwumiesięczniku „La Salette. Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej” – Modlitwa osobista (nr 4/2020)

Zapraszamy na stronę internetową: https://poslaniec.saletyni.pl/produkt/modlitwa-osobista-poslaniec-nr-4-2020/