Ukraina

Ciemność nad Ukrainą

Jestem księdzem już od ponad 10 lat. Zdecydowaną większość tego czasu spędziłem na Ukrainie. Ksiądz to nie ratownik medyczny, ale i tak bardzo często spotykam się z cierpieniem i śmiercią. Pamiętam niejedno wezwanie do umierającego. Trudno wymazać z pamięci twarze osób, które odebrały sobie życie, na przykład człowieka, który własnoręcznie podciął sobie gardło albo widok rozbitej czaszki samobójcy, z której mózg wypłynął na asfalt. Najtrudniejsze do zapomnienia są twarze zmarłych dzieci – śpiące aniołki, upiornie blade, z sinymi ustami. Taka praca, profesja, powołanie…

Mimo że jestem „branżowo” stosunkowo wysoko odporny, to na takie bestialstwo, ogrom zniszczeń i cierpienia, jakie dokonuje się teraz na Ukrainie nie jestem odporny. To, co można zobaczyć dziś na ulicach naszego kraju porusza nawet najtwardszych. Łzy cisną się do oczu nawet tym, których serce już dawno skamieniało. 

W Ukrainie powstała strona internetowa „Szukaj swoich”, na której zamieszczane są zdjęcia ciał setek rosyjskich żołnierzy. Tych z pourywanymi kończynami, zmasakrowanymi twarzami czy dogorywających w wojskowych pojazdach. Dla niektórych to barbarzyństwo, ale tylko w taki sposób wiele rosyjskich matek będzie mogło rozpoznać swoje dzieci i dowiedzieć się, że ich synowie już nigdy nie wrócą. Rosja razem ze sprzętem wojennym przywiozła mobilne krematoria. Imperialistyczne zapędy rządu nie pozwolą na przyznanie się do aż takich strat. Tym bardziej, że wielu spośród tych, którzy giną, to prawie dzieci, chłopcy mający po 19 czy 20 lat. Przeglądając zdjęcia czy filmiki zrobione żołnierzom pojmanym w niewolę, wiele Ukrainek szczerze współczuje tym chłopcom i ich rodzinom. Nawet kiedy ich mężowie i synowie giną na froncie, ukraińskie kobiety płaczą nad losem młodych rosyjskich żołnierzy. 

To oni, a co z nami? Po pierwszym szoku wywołanym agresją Rosji na Ukrainę 24 lutego na polskich stronach internetowych pojawia się już nieco mniej wpisów o sytuacji na Ukrainie, ale nadal łatwo można znaleźć doniesienia o ostrzelanych przedszkolach, w których zginęły dzieci. Informacje o ludności spędzającej całe dnie w schronach przeciwlotniczych. O piwnicach, w których rodzą się dzieci i przeprowadzane są operacje ratujące życie. O zbombardowanych osiedlach mieszkaniowych, ostrzelanych zakazaną bronią, która ma na celu zabić jak największą liczbę osób. O pojmanych cywilach, pakowanych w autobusy i przewożonych w rosyjskich kolumnach pomiędzy czołgami jako żywe tarcze. O zgwałconych kobietach. O pierwszych pogrzebach ukraińskich żołnierzy i dramacie ich rodzin. To, co się dzieje dziś w naszym kraju, to nie wojna, a bestialstwo. W takiej sytuacji trudno o jakąś błyskotliwą puentę…  

Sytuacja w naszych parafiach jest dzisiaj, 4 marca, stabilna. W placówkach położonych na zachodzie i w centralnej części kraju staramy się pomagać uchodźcom i koordynować płynącą z Polski pomoc. Tu panuje atmosfera wielkiej paniki, którą wzmagają częste kontrole na drogach i godzina policyjna – ale nie ma większego zagrożenia. Gorzej wygląda już sytuacja na wschodzie Ukrainy. Setki osób próbujących wyjechać z miast, ogromne kolejki na dworcach, a także ogólna niepewność o to, co wydarzy się jutro – to chyba najbardziej charakterystyczne tragiczne obrazy. Wojska rosyjskie znajdują się obecnie około 80 km od Krzywego Rogu. Mimo to w tamtejszym saletyńskim domu zakonnym także przyjmowani są uchodźcy. Współbracia pomagają w ich ewakuacji oraz troszczą się o pomoc żywnościową dla potrzebujących mieszkańców miasta. Chwile grozy przeżyli dziś mieszkańcy Nikopola i Zaporoża. Po porannym ostrzale rakietowym wybuchł pożar w elektrowni atomowej położonej nieopodal tych miast, w Enerhodarze, na południowym brzegu Zbiornika Kachowskiego. Na szczęście pożar został ugaszony i obecnie nie ma niebezpieczeństwa skażenia radioaktywnego. Jak relacjonuje ks. Zbigniew Beskur, saletyn posługujący w Nikopolu, w minionych dniach wojska rosyjskie próbowały dokonać desantu na to miasto. Rozstawiono też wyrzutnie pocisków rakietowych, ale gdy dwie z nich zostały zniszczone przez ukraińskie drony, resztę wycofano. Niestety, mimo bohaterskiej kilkudniowej obrony prowadzonej przez ludność cywilną, wojsko rosyjskie opanowało dziś rano Zaporoską Elektrownię Jądrową. Natomiast ks. Jerzy Cyrul MS z Zaporoża opowiadając o sytuacji w tym mieście, zauważa, że mimo słyszalnych wybuchów i alarmów bombowych dziś jest spokojniej niż do tej pory. Kwitując, dodaje: „Wszyscy mamy nadzieję, że to nie cisza przed burzą”. 

Bardzo serdecznie dziękujemy wszystkim Rodakom z Polski za dary materialne i pieniądze, które wpływają na nasze konto. Jesteśmy szczególnie wdzięczni za nieprzerwaną modlitwę, którą ogarniacie nasz kraj. Każda wojna niesie śmierć, cierpienie i zniszczenia. Ale widząc zbrodnie popełniane na ludności cywilnej, szczególnie na dzieciach, albo łamanie prawa humanitarnego dotyczącego ewakuacji rannych, boimy się, że zabiegi polityczne i dyplomatyczne już nie wystarczą… Tylko nasza wspólna, gorąca modlitwa może sprawić, że kiedyś nad Ukrainą znów wzejdzie słońce.