Artykuł

Powołanie do świętości i pierwszeństwo łaski

Kiedy Chrystus zapukał do naszych serc i powiedział do każdego z nas: „Pójdź za Mną” był to zapewne pierwszy moment, kiedy świadomie zapragnęliśmy bliższej jedności z Bogiem. Pamiętamy te chwile wielkich uniesień, wewnętrznego entuzjazmu i radości płynącej ze szczególnej więzi z Bogiem. Można było wówczas śmiało powiedzieć: „zachwyciłem się Bogiem”. Ten moment zachwytu, był początkiem wejścia na drogę życiowej przygody, wiodącej do świętości. W każdym z nas Bóg rozpoczął „dobre dzieło” i dokona je, jeśli podejmiemy z Nim ścisłą współpracę, aby kształtować to, co piękne i dobre oraz aby oczyścić to, co szpeci i zawadza. A więc wszystko jeszcze przed nami… 

Każdy z nas powołany jest do świętości. Wydawać by się mogło, że wszyscy wiedzą i wyczuwają, choćby w sposób intuicyjny, co to jest świętość i na czym polega? A jednak nasze intuicje nie do końca muszą pokrywać się z tym, co jest istotą świętości. Świętość kojarzy się nam z miłosierdziem, ze spełnieniem wielu dobrych uczynków, z wypełnieniem przykazań itp. Z tym wszystkim świętość jest związana, ale świętość polega na czymś innym. Można być dobrodusznym, miłosiernym, a świętym nie być. Można wypełniać dobre uczynki, skrupulatnie przestrzegać przykazań, a świętym nie być. Święty, to nie znaczy „dobrze postępujący”, albo „człowiek o wysokim poziomie moralnym”. Świętość jest darem, nie można jej sobie wypracować, zasłużyć na nią przez dobre uczynki, ale można ją otrzymać w prezencie. 

Przykazania nie są naszym celem, ale drogą, którą usiłujemy iść. Dobry łotr został usprawiedliwiony i kanonizowany przez Jezusa, a miał na swoim koncie wiele złych uczynków. Ta scena jest dla nas nadzieją i świadectwem, że świętość znajduje się na wyciągnięcie ręki dla każdego. Trzeba tylko chcieć świętości i pragnąć jej, czyli chcieć i pragnąć Boga. Świętym staje się nie przez działalność charytatywną, ale przez kontakt ze źródłem świętości, czyli z Bogiem. Tylko Bóg jest święty. Na tyle jesteśmy święci, na ile pozwalamy świętemu Bogu zamieszkać w nas. Matka Najświętsza stała się najbardziej święta (Najświętsza), dlatego, że przez wyrażenie swej absolutnej zgody najpełniej pozwoliła zamieszkać świętemu Bogu. Nastawienie na uczynki, których celem są pochwały, to kąsek dla hipokrytów, i tych, którzy ubiegają się o zaszczyty. Są to pozory świętości. Jezus powiedział: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki…”, ale dodał również: „i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,16). Tylko Bóg jest święty. Kto żyje obok Boga, ten również żyje obok świętości. Świętości nie da się nabyć samemu, wypracować przez samozaparcie. Ateista zamknięty na Boga nigdy świętym nie będzie, nawet, gdy byłby szlachetny, uczciwy, dobroduszny i miłosierny. W tym wypadku szczytem dla ateisty nie jest świętość, lecz ludzka doskonałość. Tę zaś można zdobyć przez silną wolę, przez wewnętrzny trening. Jej miarą są uczynki – na tyle jest ktoś doskonały na ile doskonałe są uczynki, które wypełnia. Kresem ludzkiej doskonałości jest doczesność. Tak, więc doskonałość ateisty umiera wraz z nim. Świętość natomiast twa na wieki, tak jak na wieki trwa Bóg. Miarą świętości jest miłość do Boga. Jeśli słyszymy: ” świętym bądź” to znaczy: „kochaj Boga z całego serca, ze wszystkich sił, z całej duszy a bliźniego swego jak siebie samego”. Świętym jest ten, kto odkryje tę jedyną prawdę, że jest kochany przez Boga za darmo, codziennie. Właśnie ta Miłość czyni go świętym. Bóg ciebie kocha, ale i ty kochaj Boga – oto cały sekret świętości. Gdyby miarą świętości, były uczynki czynione siłą woli, siłą samozaparcia, wówczas to prosta droga do poczucia cierpiętnictwa, smutku i niechęci, a przez to marazmu zgnuśnienia i bycia zrzędą. Człowiek zmuszając się do czynów, które miałyby uczynić go świętym, stałby się niewolnikiem wewnętrznego przymusu. Święty nie „musi”, lecz święty „chce”. Motorem działań świętego jest miłość do Boga. To ona przemienia „muszę” w „chcę” i przez to daje poczucie spełnienia, radości i szczęścia. Nie ma jednak świętości bez ofiar, tak jak prawdziwej miłości bez pełnego oddania. Świętość może wiązać się z poczuciem osamotnienia. Wokół świętego pojawi się zawsze wielu takich, którzy nie rozumiejącego postępowania, którzy nie zaakceptują go takim, jakim jest. Droga do świętości wiedzie przez krzyż, przez zmaganie się w codzienności, aby żyć zgodnie z wolą Boga, ze swoim powołaniem. Te zmagania widoczne są szczególnie podczas praktyki codziennego rachunku sumienia. Wówczas łatwo dostrzec, w których momentach dnia nastąpiło rozejście się naszej drogi z Jezusem. Mamy prawo do pomyłek, prawo do upadku – bo tylko słabymi i omylnymi ludźmi jesteśmy, ale ten, kto dąży do świętości nigdy nie może rezygnować z ciągłego zaczynania od początku, by wiernym być własnemu powołaniu. 

Aby dojść do świętości nie potrzeba wymyślać wielkich rzeczy, trzeba tylko być do dyspozycji Bożym natchnieniom nawet w najdrobniejszych rzeczach, jak na przykład ustąpić bez narzekania, jeśli ktoś chce oglądać inny program w telewizji lub idąc korytarzem poprawić przechylony obraz nie oglądając się na kogoś innego. Świętość polega na tym, aby zająć się obowiązkiem każdej chwili wynikającym nie tylko z zajęć zleconych, ale i tych wszystkich, których źródłem są natchnienia Ducha. Święci nie odróżniali się w swojej zwyczajności od innych, żyjących obok, zwykłych ludzi. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus w oczach innych sióstr nie wyróżniała się niczym szczególnym. Kiedy zmarła, zastanawiano się, co można byłoby napisać w nekrologu. W pogrzebie uczestniczyło około trzydziestu osób. Tak w rodzinie jak i w zakonie nikt nie brał na poważnie propozycji rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Kiedy rozpoczął się dziesięć lat później, jej była matka przełożona mówiła wtedy: ” W takim przypadku, ileż karmelitanek należałoby kanonizować?”. Święci są takimi ludźmi jak każdy, podlegają podobnym słabościom, jak wszyscy ludzie. Jednym ze świętych o trudnym charakterze był św. Alfons Liguori, z którym żaden z braci nie mógł wytrzymać dłużej niż dwa lata. Także św. Hieronim – doktor Kościoła – był tak gwałtownego usposobienia, że gdy dojrzał gdzieś jakąś herezję, to nie przebierał w słowach. Obraził swojego przyjaciela – Rufina, nazywając go „świniokwikiem”, kiedy zaczął on bronić błędów Orygnesa. Później żałował i pokutował. Nosił ze sobą kamień, bijąc się nim w piersi za każde niewłaściwe słowo. Innym świętym, którego słów bali się niemal wszyscy, był św. Bernard z Clairvaux. Nie przepuścił nikomu: ani królowi, ani papieżowi. Żyć w pobliżu świętego na codzień to niekiedy rzecz niełatwa. Podobnie cierpka w słowach była św. Teresa z Avilii. Skarżyła się Jezusowi podczas jednego ze swoich mistycznych objawień, że tak wiele cierpień zsyła na tych, których sobie upodobał. Jezus miał jej wówczas odpowiedzieć: „zawsze tak czynię ze swoimi przyjaciółmi”. Teresa natychmiast skwitowała to słowami: „więc dlatego masz ich tak mało”. Innym razem, kiedy zajadała smacznie sporządzoną kuropatwę ofiarowaną jej przez jakiegoś dobroczyńcę, pewien człowiek widząc to zgorszony rzekł do niej: „święta kobieta, mistyczka, rozkoszująca się jedzeniem – co powiedzieliby o tym ludzie?”. „Niech mówią sobie, co chcą”- odparła Teresa – „jest czas na kuropatwę, jest czas i na pokutę”. Niektórzy święci – jak święty Afons Liguori – byli fanami muzyki. Ponieważ jedynym miejscem, gdzie mógł jej słuchać był teatr w jego rodzinnym Neapolu, który niestety słynął również ze zbyt swawolnych sztuk, jakie wystawiał na swojej scenie, święty Alfons znalazł wyjście z tych często niezręcznych i kłopotliwych sytuacji. Siadał w ostatnim rzędzie a gdy tylko kurtyna szła w górę szybko zdejmował okulary. Nie wszyscy święci byli obdarzeni niezwykłymi talentami. Święty Jan Vianney miał wiele problemów z ukończeniem studiów teologicznych, mimo że jego pragnieniem było zostać kapłanem. Nawet ostatnia deska ratunku – egzamin komisyjny wypadł mu bardzo kiepsko. Z tego powodu dopuszczenie jego osoby do święceń wisiało na włosku. Sytuacja była bardzo napięta, gdy jeden z profesorów westchnął rozpaczliwie: „mój Boże, cóż taki osioł zrobi w duszpasterstwie?”. Na co Jan odpowiedział nieśmiało: „jeśli Samson oślą szczęką potrafił rozgromić tysiące Filistynów, cóż dopiero Bóg może zdziałać, gdy ma do dyspozycji całego osła?”. Kiedy otrzymał już święcenia, dostał najgorszą parafię we Francji – w Ars, o której mówiono, że jest tak zła, że już gorszej być nie może. Była więc nadzieja, że Vianney bardziej jej już nie zepsuje. Tymczasem prosty, nieuczony proboszcz uczynił z niej bastion katolicyzmu. 

Wielu świętych cechowało poczucie humoru. Wielu było też… dziwakami. Święty Filip Nereusz na przykład celowo się ośmieszał, aby pobudzić innych do wesołości, a siebie uczynić przedmiotem kpin. Często golił brodę tylko z jednej strony. Bywało też, że zrywał wielki bukiet pokrzyw, i zachwycał się ich zapachem, albo też chodził w marynarce założonej odwrotnie i birecie zsuniętym na uszy. 

To tylko nieliczne przykłady a ile jeszcze różnych szczegółów można byłoby znaleźć, gdyby dokładniej przejrzeć życiorysy wszystkim świętym? Tylko na obrazkach i w pobożnych legendach przedstawiani są ze złożonymi rękami, z oczami utkwionymi w niebo, spokojni i opanowani. Tymczasem byli to prawdziwi i żywi ludzie, którzy się denerwowali, którym też w życiu się nie udawało, którzy się smucili, radowali, sprzeczali z innymi i przebaczali. Jezus nie powiedział: „bądźcie grzeczni”, ale „nawracajcie się i wierzcie w ewangelię”. Święci nie byli w cale chodzącymi aniołami. Oprócz zalet posiadali też swoje wady. Nie pozwolili jednak by słabości przeszkodziły im w rozwoju miłości do Boga. Zawsze umieli ciągle zaczynać od nowa, byli gotowi stale się nawracać a tym, co brali dosłownie – była ewangelia. Konsekwencja w swoich dążeniach, jaka cechowała świętych nie ma nic wspólnego z uporem, jaki cechuje fanatyków. Różnica miedzy świętym a fanatykiem polega na tym, że ten pierwszy całe życie spędza na nawracaniu się, na podnoszeniu, na kroczeniu dalej nawet wbrew logice, polegając jedynie na Bogu. Fanatyk natomiast, cale życie traci na tępieniu swoich i cudzych błędów w przekonaniu, że zwłaszcza te cudze przeszkadzają mu wzrastać. Świętym być, to żyć jak Jezus: iść na wesele do Kany, dać się zaprosić na ucztę, żyć tak samo jak wszyscy, a zarazem zupełnie inaczej – nigdy nie godzić się na kompromis ze złem, nie ulegać mu nawet wtedy, gdy to wiele kosztuje. 

Chociaż Kościół wylicza tylko kilka tysięcy beatyfikowanych i kanonizowanych to jednak naprawdę świętych jest o wiele więcej. Świętymi jest napełniony cały świat. Każda matka, ojciec, dziecko, babcia, kapłan, brat i siostra zakonna, postulant, nowicjusz i kleryk, który z sercem wypełnia swoje zadania z pełnym oddaniem i zaufaniem Bogu – jest święty. Środki prowadzące do świętości są powszechnie znane i dostępne dla każdego: modlitwa, sakramenty święte, życie wspólnotowe, słowo Boże, wypełnianie życiowej misji i powołania, dzieła miłosierdzia oraz – dla wszystkich osób konsekrowanych – życie radami ewangelicznymi. Wszystkie one mają być podporządkowane jednemu celowi nieustannemu pogłębianiu żarliwej miłości do Boga. Posługując się nimi możemy dojść do specyficznego stanu ducha. Osoba owładnięta jest wówczas jednym: pragnie podobać się Bogu, sprawiać Mu radość, pragnie przemieniać każde słowo, dążenie i czyn w świadome dobro chwalące Stwórcę. Jej tęsknotą jest trwać w Nim, istnieć tylko dla Niego. Łatwo jest odpowiedzieć na pytanie: co to jest świętość?, jaka jest świętość?, i jak zostać świętym, o wiele trudniej natomiast – w jaki sposób ja mam zostać świętym? To bowiem j es t odpowiedzią indywidualną, osobistą każdego z nas. Ile dróg prowadzi do Rzymu tyle też dróg prowadzi do świętości. Kościół podaje nam wzory życia wielu świętych, którzy inspirują nas żarem miłości Boga, ale każdy z nas jest osobą niepowtarzalną, jedyną, dlatego drogę naszej świętości wskazują nam natchnienie Ducha Świętego zaadresowane tylko na adres naszego serca. 

  1. Pomyśl przez chwilę o swoim św. Patronie 
  2. Jaka była droga jego świętości? 
  3. Pomyśl w jaki sposób w twojej codzienności, w pracy, jaką wykonujesz dla wspólnoty możesz pogłębiać swoją miłość do Boga i prowadzić życie uświęcone Jego obecnością? 
  4. Pomódl się do twojego świętego Patrona, prosząc go o pomoc w przezwyciężaniu trudności. 

Teksty do refleksji: 

Pismo Święte:

„Dałem im moje prawa: obwieściłem moje zakazy, które gdy człowiek zachowa, żyć będzie. Dałem im także szabaty, aby były znakiem między mną a nimi, aby poznano, że Ja jestem Pan, który ich uświęca” (Ez 20, 11-12) 

„…Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja- Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać” (Oz 11, 9) 

„Tobie Panie, który niczego nie potrzebujesz, spodobało się, żeby przybytek, w którym mieszkasz, był pomiędzy nami. Teraz więc święty, od którego pochodzi wszelka świętość” (2 Mch 14,35- 36) 

„Każdy, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się podobnie jak On jest święty” (I J 3, 3) 

„Ponieważ JA jestem Jahwe, Bóg wasz- uświęćcie się. Bądźcie świętymi, ponieważ Ja jestem święty!” (Kpł 11,44; por Kpł 19,2- 23,44; por Mt 5,48; por Jk 4,7- 10) 

„Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie”. (Rz 3,23- 24) 

„Wystarczy ci mojej łaski, moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12, 9) 

„W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i mieszkali przed Jego obliczem” (Ef 1,4; por. 1 Tes 4, 1- 12; por. 2 Tm 2,22- 260 

Magisterium Kościoła 

Chrystus jest sprawcą i dokonawcą wszelkiej świętości, nauczycielem i wzorem wszelkiej świętości – KK 40. 

Wszyscy powołani są do świętości – KK 11 

Środki świętości: słuchanie słowa Bożego, sakramenty, modlitwa, samozaparcie, służenie innym w miłości – KK 42 

Świętość Kościoła wspiera praktyka rad ewangelicznych – KK 42. 

„…wysiłek nawrócenia ma na uwadze świętość i życie wieczne…” – KKK 1426 

„Chrześcijanie, usprawiedliwieni w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego, uświęceni i powołani do świętości, stali się świątynią Ducha Świętego…” – KKK 1695 

„W zjednoczeniu ze swym Zbawicielem uczeń osiąga doskonałość miłości- świętość…” – KKK 1709 

„Miłość Chrystusa jest w nas źródłem wszystkich naszych zasług przed Bogiem. Łaska, jednocząc nas z Chrystusem czynną miłością, zapewnia nadprzyrodzoną jakość naszym czynom a przez to ich zasługą tak przed Bogiem, jak przed ludźmi. Święci zawsze mieli żywą świadomość że ich zasługi są czystą Łaską. ” – KKK 2011 

„…Czystego serca” oznaczają tych, którzy dostosowali swój umysł, swoją wolę do Bożych wymagań świętości zwłaszcza w trzech dziedzinach: miłości, czystości (prawości płciowej), umiłowania prawdy i prawowierności w wierze…” – KKK 2518 

„Miłość jest duszą świętości (…), kieruje wszystkimi środkami uświęcenia, formuje je i do celu prowadzi.” – KKK 826 

„Świadkowie, którzy poprzedzili nas w drodze do Królestwa, szczególnie ci, których Kościół uznaje za „świętych”, uczestniczą w żywej tradycji modlitwy…” – KKK 2683 

„Potrzeba odwagi, oby nie stawiać pod korcem światła swej wiary. Potrzeba wreszcie, aby w sercach ludzi wierzących zagościło to pragnienie świętości, które kształtuje nie tylko prywatne życie, ale wpływa na kształt całych społeczności. (…) Bracia i siostry, nie lękajcie się chcieć świętości! Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie kończący się wiek i „nowe tysiąclecie erą ludzi świętych! (…) Święci nie przemijają. Święci żyją świętymi i pragną świętości…” – Jan Paweł II, Stary Sącz, 16.06.1999 r.