homilia

Chrystus Sługa

fot. ks. Robert Capała

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę. Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze. Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie przyjść ma złodziej, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. Wtedy Piotr zapytał: „Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?” Pan odpowiedział: „Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby rozdawał jej żywność we właściwej porze? Szczęśliwy ten sługa, którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w sercu: Mój pan się ociąga z powrotem, i zacznie bić sługi i służące, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; surowo go ukarze i wyznaczy mu miejsce z niewiernymi. Ów sługa, który poznał wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie poznał jego woli, a uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą”. (Łk 12, 32-48) 

Oprócz jednego elementu, wszystko w tym fragmencie Ewangelii wydaje się być normalne, zwyczajne, dobrze nam znane. Sługa ma czuwać, bo takie otrzymał zadanie, rządca dobrze i uczciwie gospodarować, niedopuszczalne są nadużycia władzy, przemoc, rozpasanie. Tylko przychodzący pan zachowuje się nietypowo. Nie rozdaje nagród za wierną służbę, nie słychać z jego ust pochwał – to raczej rola narratora. Czyni jednak coś o wiele bardziej wymownego – zaczyna obsługiwać tych, którzy mu do tej pory dobrze służyli – przejmuje ich rolę.

Z jakim upodobaniem Jezus widzi siebie w roli sługi! Nawet wieczność wyobraża sobie w ten sposób! Służba, to esencja miłości, dlatego Jezus jest sługą swojego Ojca w niebie, wypełniając Jego wolę. Jest izajaszowym Sługą Jahwe, bo kosztem siebie, swoich cierpień i śmierci, wysłużył narodowi wybranemu i całemu rodzajowi ludzkiemu zbawienie. Okazuje się, że nie na tym koniec. Opis, który czytamy, dotyczy Jego powtórnego przyjścia, a wtedy, wracając z uczty weselnej, chce tę radość przynieść tym, którzy mu służą i nie znajduje lepszego sposobu niż wejść w ich rolę: „Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał”.

Postawa Jezusa zmusza do refleksji. Służba innym, poświęcenie, uniżenie się by wypełnić obowiązki, to nie kara, niesprawiedliwość, uciążliwe brzemię – to miłość. Oczywiście nierzadko zdarza się, że ci, którzy wykonują prace służebne, czy w swoim zawodzie, czy w rodzinie, czy w jakiejkolwiek wspólnocie ludzkiej, są traktowani z góry, nawet z pogardą a zakres zlecanych im wymagań graniczy z niewolnictwem. Czy nie dzieje się tak dlatego, że postawa tych, którzy decydują o ich obowiązkach niewiele ma wspólnego z postawą Jezusa – sługi?

Służba to miłość. Dobrze rozumieli to nasi przodkowie traktując chociażby służbę ojczyźnie za zaszczyt, którego wyrazem było noszenie odpowiedniego munduru – nie tylko przez wojskowych czy policjantów, ale przez pracowników kolei, poczty, górników, leśników, wszystkich tych profesji, które miały strategiczne znaczenie dla funkcjonowania państwa. Można powiedzieć, że nasza postawa, nie tylko zawodowa, ma strategiczne znaczenie dla osób, z którymi na co dzień żyjemy, z którymi jesteśmy związani przez miłość i wzajemną odpowiedzialność. Od niej zależy ich i nasze szczęście tu i w wieczności. Kiedy Chrystus przyjdzie powtórnie, dla sług będzie sługą, dla panoszących się – panem…

Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło – Życie, inspirując się Obrzędami Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych, za członków tego ruchu uważał dopiero tych, który podejmowali diakonię czyli posługę. Inni, korzystający z formacji, byli nazywani sympatykami. Kaplica w Krościenku nad Dunajcem, która jest duchowym centrum tego ruchu, dedykowana jest Chrystusowi – Słudze. Kto nie stanie się sługą, niewiele zrozumie z tego czym jest życie, miłość, rodzina, praca, Kościół, nie pojmie dlaczego pan wracający do domu chce się przepasać i usługiwać zasiadającym przy stole swoim poddanym. Służba otwiera oczy i serce.