O posłudze misjonarzy saletynów w miejscu objawienia Maryi w 1846 roku z księdzem Robertem Głodowskim rozmawia Agnieszka Pers
Od jak dawna saletyni są obecni w sanktuarium i od jak dawna posługują w nim też saletyni z Polski?
Właściwie saletyni są obecni w sanktuarium w La Salette od początku. Można powiedzieć że tutaj się „narodziliśmy”. Tu jest nasz dom macierzysty. A tak po kolei… 19 września 1846 roku nie było tu żadnego sanktuarium. Nie było tu nic poza porośniętymi trawą zboczami gór. Ale właśnie tamten dzień zmienił to miejsce. O godzinie 15:00 dwojgu pasterzom z pobliskiej wioski La Salette, 11-letniemu Maksyminowi Giraud i 15-letniej Melanii Calvat objawiła się tu płacząca Piękna Pani. Jak się później okazało, była to Maryja, Matka Boża, która wybrała ten zakątek Alp francuskich i tych dwoje prostych dzieci, jakby to powiedział dzisiaj papież Franciszek – „z peryferii”, dzieci, które nawet „nie bardzo” umiały się modlić, aby przekazać „całemu Jej ludowi” orędzie przypominające nam o pierwszej tablicy Przykazań, czyli o miłości Boga. Już wkrótce, w 1851 roku Objawienie zostaje oficjalnie uznane, zaś w maju 1852 roku miejscowy ordynariusz, bp Philibert de Bruillard podejmuje decyzję o budowie na miejscu Objawienia świątyni. Przy okazji tej decyzji, Biskup mówi o „grupie kapłanów”, którzy będą służyć przybywającym tu pielgrzymom, a którzy będą nazywać się „misjonarzami z La Salette”. I choć to jeszcze będzie daleka droga do ostatecznego uformowania się i zatwierdzenia przez Stolicę Apostolską nowego zgromadzenia zakonnego w Kościele powszechnym, to tamta decyzja i pierwsza grupa kapłanów z diecezji Grenoble oddelegowana przez Biskupa do posługi na Świętej Górze są kluczowe w powstaniu naszego Zgromadzenia. Nie potrafię podać konkretnej daty, od kiedy posługują w La Salette Saletyni z Polski. Pojawienie się polskich Misjonarzy w posłudze sanktuaryjnej w tym miejscu wiąże się z pojawieniem się pielgrzymek z Polski. Jak wiemy wyjazdy za granicę z Polski na taką skalę jak obecnie, w tym pielgrzymki po Europie, stały się możliwe dopiero po upadku komunizmu i opadnięciu tzw. „żelaznej kurtyny”. Wraz z polskimi pielgrzymami, którzy umiłowali pielgrzymowanie po sanktuariach Maryjnych, pojawiła się potrzeba polskich kapelanów tu w La Salette. Na początku polscy Saletyni posługiwali w La Salette tylko „sezonowo”. Pod koniec lat 90-tych, w związku z brakiem powołań we Francji, w Zgromadzeniu zaczęła dojrzewać myśl o stworzeniu w La Salette międzynarodowej wspólnoty. To w tym czasie trafił do La Salette pierwszy Saletyn z Polski – ks. Andrzej Zontek MS – już jako stały członek wspólnoty (od sierpnia 1999). Jednak na początku jej „międzynarodowość” polegała na tym, że było w niej 11 Francuzów i … jeden Polak – ks. Andrzej. Z czasem zaczęło się jednak coś zmieniać. Decyzją Rady Generalnej Zgromadzenia, w 2012 roku, wspólnota zakonna w La Salette została wyłączona z Prowincji Francuskiej i podporządkowana bezpośrednio pod Zarząd Generalny Misjonarzy Saletynów. Pojawili się i zmieniali się we wspólnocie współbracia z innych saletyńskich prowincji i regionów: Madagaskar, Angola, Brazylia, Myanmar, Filipiny, Indie, Stany Zjednoczone. Byli też kolejni Polacy. Ja dołączyłem do wspólnoty 1 stycznia 2019 roku i jestem tu 5 z kolei Polakiem – członkiem wspólnoty. Aktualnie we wspólnocie w La Salette jest nas 9-ciu zakonników, 8 kapłanów i 1 brat zakonny. Kompozycja narodowościowa przedstawia się następująco: 2 Francuzów, 2 Polaków, Brazylijczyk, Angolańczyk, Malgasz, Hindus i Filipińczyk. Najstarszy z nas ma 88 lat a najmłodszy 33. Oczywiście cały czas, każdego roku, od maja do października obecni są także nasi współbracia z Polski, którzy pomagają nam przyjmować w sanktuarium licznych pielgrzymów z Polski. Jedynie obecny rok był pod tym względem wyjątkowy, gdyż ze względu na pandemię koronawirusa praktycznie nie było grup z Polski, a więc nie było też potrzeby posługi kapelanów.
Na czym polega posługa saletynów w Sanktuarium?
Dzień rozpoczyna się Jutrznią, w czasie której nasze dwie wspólnoty Misjonarzy i Sióstr Matki Bożej z La Salette modlą się razem z pielgrzymami obecnymi w Sanktuarium. W ciągu dnia są w programie trzy „stałe” Msze święte, podczas których codziennie głosi się Słowo Boże. Do stałych punktów programu należą też prezentacje audiowizualne Orędzia, po których jest okazja do dyskusji i dzielenia się, oprowadzanie pielgrzymów po miejscu Objawienia i Bazylice, zwiedzanie muzeum sanktuaryjnego, wspólnie śpiewane Nieszpory oraz wieczorne Nabożeństwo Maryjne z procesją z lampionami. Jak już wspomniałem, każdego dnia przed i po południu pełnimy dyżury w konfesjonale, zachęcając do spowiedzi czy choćby zwykłej rozmowy z kapłanem. W każdą niedzielę i każdy czwartek jest proponujemy wspólną Adorację Najświętszego Sakramentu (w niedzielę z procesją Eucharystyczną). Przez cały rok w piątki odprawiana jest Droga Krzyżowa w plenerze. Codziennie pełnimy też dyżury w punkcie informacyjnym usytuowanym przed wejściem do zabudowań Sanktuarium. Jest to także bardzo ważne miejsce, gdyż jest to najczęściej pierwszy kontakt z kapłanem dla przybywających tutaj osób. Oprócz tej stałej posługi, dla każdej grupy zorganizowanej przygotowywany jest oddzielny program. Dzięki temu, że jesteśmy wspólnotą międzynarodową, możemy też organizować program pobytu grupom innych języków niż francuski. Kilka razy w roku proponowane są rekolekcje tematyczne. Są też pewne wydarzenia bardzo szczególne każdego roku, w które jesteśmy zaangażowani, jak np. pielgrzymka motocyklistów, pielgrzymka konna, pielgrzymka diecezji Grenoble-Vienne, Dni Kina i Pojednania. Wspomniałem już, że w ostatnim czasie coraz więcej pielgrzymów przybywa tu indywidualnie. Jest to dla nas, jako wspólnot zakonnych tu posługujących wyzwanie, bo trzeba być, trzeba towarzyszyć tym pielgrzymom, a to wymaga czasu, dyspozycyjności, otwartości a często i cierpliwości. Ale właśnie te spotkania i nieraz długie rozmowy dają nam najwięcej radości i satysfakcji. Oddzielna posługa to towarzyszenie posługującym tu wolontariuszom i pracownikom świeckim. Jeden z nas jest odpowiedzialny za organizowanie Mszy świętych, nabożeństw i spotkań właśnie dla nich. Kiedy zacząłem moją posługę tu w Sanktuarium, ktoś ze współbraci zapytał mnie jak się pracuje w La Salette. Odpowiedziałem: „Słuchaj, to trochę podobnie jak na parafii, tylko tu niedziela jest codziennie”. I coś w tym jest. Przynajmniej jeśli chodzi o intensywność duszpasterstwa. Jest jeszcze tu w La Salette okres zimowy. A trzeba zaznaczyć, że tu w Alpach, na tej wysokości zima trwa niemal pół roku. Zimą też przyjmujemy pielgrzymów, ale oczywiście nie ma ich tylu co latem. Nie ma też zimą wolontariuszy a i pracowników jest mniej. Do naszych duszpasterskich obowiązków dochodzą wtedy te bardziej „przyziemne”, bez których jednak sanktuarium nie może funkcjonować. Zimą pomagamy w kuchni, na zmywaku, podajemy do stołu, pełnimy dyżury nocnego stróża itp.
Dlaczego La Salette nie jest aż tak po popularnym miejscem pielgrzymek jak Lourdes czy Fatima?
Nie do końca się z tym zgodzę. Raczej na szlaku każdej pielgrzymki po sanktuariach Europy odnajdziemy La Salette. Jedno jest prawdą. Często grupy pielgrzymkowe są po 2-3 dni w Lourdes czy Fatimie, a do La Salette zajeżdżają tylko „na noc”. Ale jest to raczej wina organizatorów niż pielgrzymów. Lourdes czy Fatima, poza tym że są miejscami Objawień, mają też charakter bardziej, nazwijmy to, „komercyjny”. La Salette, ze względu na swoje położenie, jest zupełnie inne. Nie ma tu niezliczonej ilości hoteli i pensjonatów, nie ma tu na każdym rogu sklepików z pamiątkami, restauracyjek, barów itp. Położone na wysokości 1800 m.n.p.m jest miejscem modlitwy, skupienia i ciszy. La Salette jest po prostu bardziej „wymagające”. Posłużę się porównaniem. Można zadać pytanie, dlaczego Krupówki w Zakopanem są bardziej popularne niż na przykład szlaki Beskidu Niskiego? Kto był w Zakopanem i kto doświadczył też wędrówek po Beskidach, zrozumie. Wspomniałem, że „wina” jest po stronie organizatorów pielgrzymek. Od samych pielgrzymów słyszymy bowiem często: „szkoda, że jesteśmy tu tak krótko; musimy tu kiedyś wrócić”. I wracają. Już nie ze zorganizowaną pielgrzymką, ale prywatnie, z rodziną, z dziećmi, na weekend, na kilka dni, na tydzień. W ostatnich latach obserwujemy tu w La Salette spadek ilości grup ale jednocześnie wzrasta coraz bardziej ilość pielgrzymów indywidualnych.
Kim są pielgrzymi i skąd przyjeżdżają?
Najwięcej jest oczywiście Francuzów. W ostatnich latach drugą grupę stanowili Polacy. Nie brakuje tu innych europejskich nacji, ale głównie są to Włosi, Niemcy, Szwajcarzy, Hiszpanie, Czesi i Słowacy. W ostatnich latach zdarzają się też pielgrzymki z Ukrainy, organizowane również przez parafie grekokatolickie czy prawosławne. Są też pielgrzymi z bardziej odległych krajów, z innych kontynentów. Nie brakuje Brazylijczyków, Filipińczyków, Malgaszy. Wielu z tych pielgrzymów mieszka na stałe we Francji czy innych krajach Europy. Coraz częściej przybywają do nas pielgrzymi z Azji. Do grup filipińskich dołączyli Koreańczycy, Wietnamczycy, pielgrzymi z Singapuru i Indii. To pokazuje jak, mimo trudności w tej części świata, Kościół jest tam żywy i rozwija się. A trzeba przyznać, że jest to Kościół bardzo aktywny i pełen entuzjazmu, co widać po pielgrzymach odwiedzających La Salette. Trochę mało na razie obecna jest tu Afryka, poza pielgrzymami, którzy na stałe osiedli w Europie, ale myślę, że jest to związane przede wszystkim z sytuacją ekonomiczną na tym kontynencie, bo wiary i miłości do Maryi tam nie brakuje. A widzimy to także w naszych wspólnotach zakonnych, w których jest wiele osób z tego kontynentu. Pewnym nowym „odkryciem”, który przyniósł czas pandemii COVID19, jest to, że w tym roku nawiedziło nas wielu pielgrzymów z naszego regionu, z Grenoble, Lyonu, Gap, Marsylii… Wiele osób, którzy przecież mieszkają tak blisko, było tu pierwszy raz.
Na czym polega fenomen La Salette?
Myślę, że przede wszystkim na tym, że to co wydarzyło się tu już prawie 175 lat temu i to co przekazała tu Maryja przez swoje słowa i wiele znaków jest ciągle aktualne. Każdy, kto tu przyjedzie i zatrzyma się na chwilę, nie tylko w sensie dosłownym, ale przede wszystkim w tym sensie głębszym – zatrzyma się w całym swoim egzystencjalnym zabieganiu – może odkryć i zrozumieć to, co zrozumiał tu ojciec Maksymina i wielu innych, że Bóg jest bardzo blisko tego co jest naszym życiem, że nigdy nie zapomina o mnie, nawet jeśli ja zapomnę o Nim. A jeszcze jeden fenomen to Ona sama – Maryja – Matka płacząca, bo kochająca dziecko, którym i ja jestem.
Tekst ukazał się w dwumiesięczniku „La Salette. Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej” – Łzy Maryi (nr specjalny/2021)
Zapraszamy na stronę internetową: https://poslaniec.saletyni.pl/produkt/lzy-maryi-numer-specjalny-2021/