Artykuł

Chrzest dzieci

Niekiedy słyszy się opinie, że należy zwlekać z chrztem dzieci. Nie mają jeszcze żadnego rozeznania i dlatego nie powinno się im narzucać woli rodziców. Gdy staną się ludźmi dorosłymi, wówczas sami podejmą decyzję o swojej religijnej i moralnej przyszłości. Chrzest zatem należy odłożyć na późniejszy, dojrzały wiek i pozostawić go wolnemu wyborowi.

Niektórzy powołują się nawet na praktykę pierwotnego Kościoła, dla którego chrzest łączył się z całkowitą odmianą dotychczasowego życia i był pieczęcią nawrócenia. Pomija się jednak fakt, że w rodzinach chrześcijańskich chrzczono niemowlęta, wcale nie sugerując się zdaniem, że w ten sposób pozbawia się dzieci wolności decydowania o swoim życiu.

Chrześcijańscy rodzice kierowali się przekonaniem, że odnaleziony przez nich duchowy skarb trzeba złożyć w sercu dziecka już w jego najwcześniejszym okresie życia. Wiedzieli, że chrzest nie działa automatycznie i potrzebuje rodzicielskiego wsparcia podobnie jak wzrastająca roślina domaga się wilgoci i słońca. Zdawali też sobie sprawę, że ich dziecko może się rozstać ze światem chrześcijańskich wartości. Mieli jednak wtedy pewność,że łatwiej jest odnaleźć skarb w sobie, niż szukać go poza sobą.

Rodzice starają się przekazywać dzieciom materialne dobra. Obce jest im myślenie, że dzieci same zadecydują o stopniu swojej przyszłej zamożności. Nawet gdyby nie potrafiły docenić ofiarowanego im rodzicielskiego kapitału, to i tak lepiej go posiadać niż zaczynać od przysłowiowego zera. Wdzięczność wobec rodziców może obudzić się w dzieciach dopiero po latach, gdy już jako dorośli będą sami wyposażać swoje dzieci w życiową wędrówkę.

Podobnie jest z chrztem. Jego wartość jest nieoceniona, przewyższa wszystkie dobra materialne, chociaż może być odkryta dopiero później. Praktyka wczesnego chrztu zrodziła się w Kościele z refleksji nad jego znaczeniem. Nie wypływa zatem z jakieś powszechnej mody.

Chrzest nie jest tylko zewnętrznym rytem, dosłownie oznacza zanurzenie. Jego najbardziej wyrazisty znak w postaci polania wodą (zazwyczaj) głowy oznacza zanurzenie w Bogu. Ochrzczony staje się dzieckiem Boga, Jego szczególną własnością. Święty Paweł wyjaśnia tę tajemnicę przynależności, posługując się słownictwem ze świata roślin. Przez chrzest stajemy się „zrośnięci” z Chrystusem (por. Rz 6,) jak mała roślinka czerpiąca wszelkie życiodajne soki z odżywiającego ją korzenia. W Chrystusie jest niekończące się życie. Chrześcijanin, jeśli tylko żyje w jedności z Nim, ma zapewnione jasne myśli. Gdyby zaś porzucił więź z Chrystusem, to zacznie powoli „usychać”, pojawi się w nim bezsens i smutek. Każdy zaś powrót do wewnętrznego skarbu owocuje świeżością i rumieńcem. Czas ożywiania może być jednak zależny od długości trwania w duchowej rozłące z Chrystusem, ale zawsze przywraca cel życia.

Chrzest pokonuje moc grzechu. Nie oznacza to, że wcale nie będziemy grzeszyć. Upadki będą, ponieważ z natury jesteśmy grzesznikami. Niemniej ochrzczony nie staje się niewolnikiem grzechu. Grzech nie nakłada na niego kajdan, ponieważ jego moc została skruszona. Mogłaby się odezwać jedynie wówczas, gdyby ochrzczony zrezygnował z zażyłej relacji z Chrystusem.

Współpraca z łaską chrztu – rozumiana jako żywa więź z Panem – gwarantuje nam nowe, zmartwychwstałe życie nie tylko w przyszłości, gdy przekroczymy próg śmierci, lecz także teraz w obecnym czasie. Objawią je zaskakujące nasze postawy, często niezrozumiałe dla otoczenia o pogańskiej mentalności. Jako ludzie, w których żyje zmartwychwstały Pan – ochrzczeni są uobecnieniem niewidzialnego Chrystusa. Często sami dla siebie są zaskoczeniem, ponieważ dziwią się własnym reakcjom. Na gniew odpowiedzieliby gniewem, jednak żyjący w nich Chrystus zwycięża ich spontaniczne reakcje.

Chrzest promuje godność człowieka, czyniąc go już teraz królem i jednocześnie sługą. Panowanie oznacza bowiem służbę. Ponadto ochrzczony staje się prorokiem, czyli „tubą” Boga, poza tym jest kapłanem, ponieważ składa Bogu uwielbienie.

Te bezcenne dary są nam udzielane w tak prostej liturgicznej oprawie. Byłoby czymś niezrozumiałym, aby kochający rodzice chcieli je odkładać w daleką przyszłość swoich dzieci, pozostawiając im decyzję przyjęcia chrztu. Dorośli pochodzący z chrześcijańskich rodzin powinni bardziej odkrywać wartość chrztu niż poszukiwać swej tożsamości.