homilia

Rekolekcje w górach

Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!” Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: „Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie”. (Mt 17, 1-9)

Trzy góry

Na początku Wielkiego Postu towarzyszą nam góry. W pierwszą niedzielę czytana jest fragment Ewangelii o kuszeniu Jezusa (Mt 4,1-11). Scena ta rozgrywa się zaraz po chrzcie Jezusa. Tradycja identyfikuje miejsce zmagania Jezusa ze złym duchem z Gabel Quruntul znajdującą na zachód od starożytnego Jerycha. Po pokonaniu kusiciela Jezus zabiera na górę całą rzeszę swoich uczniów, by urządzić im rekolekcje (Mt 5-7). Mówi im o szczęściu, o Duchu, który ukrywa się za przykazaniami i o modlitwie i o miłości, którą należy otaczać nie tylko przyjaciół (tak to każdy potrafi), ale również wrogów. 

Po kolejnych dziesięciu rozdziałach, w których słyszymy o nauczaniu i cudach Jezusa oraz kłopotliwej, choć owocnej misji uczniów, Jezus ponownie wyrusza na górę. Tym razem w towarzystwie swoich najbliższych trzech uczniów: Piotra, Jakuba i Jana. Okazją do tych pogłębionych rekolekcji jest wydarzenie pod Cezareą Filipową, gdy po raz pierwszy powiedział im o swojej męce w Jerozolimie. Potem mówił im, że cierpienie i śmierć nie dotkną tylko Jego samego, że również oni sami, jeśli chcą za Nim pójść doświadczą muszą wziąć swój krzyż. Nic dziwnego, że po takiej zapowiedzi uczniowie potrzebowali doświadczyć bliskości Boga. Żeby zgodzić się na wydarzenie krzyża trzeba wiary, trzeba odwołać się do Boga. Inaczej po prostu się nie da. 

Ludzie gór 

Trzeba przyznać, że Piotr, Jakub i Jan mieli wyśmienitych przewodników w tych rekolekcjach. Mojżesz sam dwukrotnie wspinał się Synaj, by słuchać Boga. Za pierwszym razem spędził na niej czterdzieści dni. A kiedy już wrócił przekonał się, że ludziom po prostu trudno jest słuchać. Wolą tańczyć wokół własnoręcznie wykonanych idoli niż czekać, aż Bóg się odezwie. Bóg jednak nie zgorszył się tym. Po zniszczeniu cielca zaprosił Mojżesza jeszcze raz, by dać mu słowa dla ludu. Mojżesz odkrył, że Bóg jest miłosierny. 

Eliasz też spędził sporo czasu w górach. Po tym, jak wydawało mu się, że odniósł sukces na górze Karmel, gdzie doprowadził do zgładzenia 450 proroków Baala, sam musiał ratować się ucieczką i na innej górze, Bożej górze Horeb, spędził sporo czasu w samotności. Początkowo myślał, że problemem jest to, że ludzie nie chcą go słuchać kiedy grzmiał i kazał im odwracać się od fałszywych bożków, ale na Horebie przekonał się, że Bóg jest inny niż do tej pory myślał, jest delikatny – nie przychodzi w wichrze i trzęsieniu ziemi, ale w lekkim powiewie. 

No i w końcu sam Jezus, który tyle czasu spędzał w górach. Co chwile umykał uczniom, żeby się modlić w samotności. Wobec Jego relacji do Ojca dwaj poprzedni świadkowie wypadali blado. Jezus był tym, którego Ojciec najbardziej miłował. Być może Mojżesz i Eliasz chociaż odrobinę zrozumieli delikatność Boga, należało należało docenić ich doświadczenie, ale słuchać trzeba Jezusa. Jezus był wrażliwy na grzeszników. Tych, którzy uważali się za sprawiedliwych ostro karcił. Także swoich uczniów nieustannie wprowadzał w kryzysy mówiąc, że nic nie rozumieją. Nie rozumieli właśnie tego, że krzyżem, z którym muszą się zmierzyć jest ich własne zakłamanie, a nie grzeszność innych. Nie rozumieli, że zaparcie się siebie i wzięcie krzyża nie ma zaprowadzić ich do śmierci, ale do pokory i do odkrycia miłości Boga. To są rekolekcje, na które Bóg nas zaprasza.