Posłaniec MBSŚwiadectwo

To Matka Boża nas połączyła

Zawsze marzyłam o rodzinie… Zaczęłam spokojną pracę, mogłam pozwolić sobie na urlop macierzyński, a pragnęłam tego z całego serca. Na początku roku 2019 powiedziałam sobie i wszystkim wokół, że w tym roku znajdę męża. Reakcje były różne, ale po zakończeniu długoletniego związku minęło już trochę czasu, więc byłam gotowa i otwarta na nową relację. Czułam, że czas na rodzinę był bliski.

Wiedziałam, że bez pracy i modlitwy nie mam co liczyć na kogoś porządnego. Zrozumiałam, że sama muszę się przygotować do tej relacji jak najlepiej. Wyszukiwałam warsztaty psychologiczne, uczestniczyłam w mszach o dobrego męża w Sopocie, zapisałam się na grupy osób samotnych oraz szukałam wyjazdów z nimi na różne wycieczki. Wyjazdy te były też o charakterze religijnym, gdyż chciałam poznać męża z wartościami. Wstępowaliśmy do różnych sanktuariów, gdzie można było prosić o dobrego męża, a nawet zostawić intencję. Wierzyłam, że gdzieś jest dla mnie ten mąż. Czy to w górach, czy nad morzem. Umawiałam się też na randki, ale nic poważnego się nie działo. Dostawałam również zaproszenia na pielgrzymki, ale nie czułam takiej potrzeby. Wiedziałam, że taki czas kiedyś nadejdzie, ale będę musiała to poczuć.

No i nadszedł. Maryja zaprosiła mnie do Medjugorje, na wyjazd w wakacje. Postanowiłam jechać – nigdy nie byłam na zagranicznej pielgrzymce, a zostawić tam intencję o dobrego męża nie zaszkodzi. Zapisałam się jeszcze w lutym, czułam że Maryja chce nawiązać ze mną relację, bo oprócz modlitwy różańcowej i nowenny pompejańskiej nie miałam jej.

Nagle moja mama zachorowała na nowotwór, więc już wiedziałam, po co jadę do Medjugorje… Liczyłam na cud jej wyzdrowienia, odprawiona została Msza Święta w tej intencji, a ja spędziłam tam piękny czas, poznając, kim jest Matka nas wszystkich, czując Jej obecność i opiekę na każdym kroku. Na Górę Objawień czy Górę Krzyżową zaniosłam intencje o zdrowie dla mamy i o prowadzenie w kwestii małżeństwa.

Wkrótce po powrocie zaczęłam nową pracę i bardzo dobrze się w niej odnajdywałam. Stan zdrowia mamy się pogorszył, więc teraz każdy wyjazd i modlitwa wiązały się z prośbą o jej wyzdrowienie.

Przyjaciółki co tydzień organizowały wyjazdy po Pomorzu, więc miejsc do przedstawienia próśb było dużo. W pewien listopadowy weekend znów postanowiłyśmy jechać poznawać nowe okolice, tym razem rezerwat Ptasi Raj na Wyspie Sobieszewskiej, a jako że znajoma była tam w sanatorium, to łączyło się to z okazją do spotkania. Standardowo umówiłyśmy się pod kościołem. Wstąpiłyśmy na modlitwę i po zostawieniu próśb do Matki Bożej Płaczącej ruszyłyśmy na spacer. Tu też prosiłyśmy o dobrego męża dla siebie i naszych samotnych koleżanek oraz w naszych osobistych intencjach.

Chciałyśmy wytyczyć nowy szlak, ale niestety nie dało się przejść kamienną groblą, więc noc nas zastała w drodze i tylko najadłyśmy się strachu, wracając lasem. Jednakże wyjazd był udany.

Rok powoli zbliżał się do końca i wierzyłam, że uda mi się jeszcze kogoś poznać, w końcu tyle intencji o tego męża było…  Ufałam Bogu i nadal chodziłam na spotkania i randki. Koleżanka, która była kuracjuszką na wyspie, uczestniczyła w nowennie do Matki Bożej Saletyńskiej i jak nam było miło, gdy usłyszała nasze prośby… Wtedy poczułyśmy, że naprawdę one są czytane i modli się o to cała wspólnota. Idąc za ciosem, w tym samym składzie wybrałyśmy się na speed dating, tym razem chrześcijański (gra towarzyska polegająca na poznawaniu wielu osób jednego wieczoru przez kilkuminutowe rozmowy – przyp. red.). Panów było dużo, rozmowy ciekawe, choć już byłam zmęczona tą liczbą osób w różnym wieku. Na koniec poznałam chłopaka z Wyspy Sobieszewskiej. Mieliśmy wspólny temat, kilka dni wcześniej przeżyłyśmy tam z dziewczynami przygodę, więc było co opowiadać.

Wyniki ze spotkania przyszły dość szybko, nie zdążyłam nawet wrócić do domu. Chłopak z ostatniej rozmowy napisał do mnie. Po wymianie SMS-ów umówiliśmy się na spotkanie.. Znajomość okazała się bardzo wartościowa, miło spędzaliśmy razem czas, rozmowom nie było końca. Ostrożna w nawiązywaniu nowej relacji, bałam się jej tempa, ale Paweł był naprawdę w porządku.

Kiedy stan mamy nagle się pogorszył i wyjechałam do niej, cały czas byliśmy w kontakcie, wspierał mnie w tych trudnych chwilach zwłaszcza wtedy, gdy mama zmarła.

Wszystko działo się szybko, rok się kończył i myślałam, że może znalazłam już kandydata na męża. Poznawaliśmy się i decyzja o wspólnej przyszłości zapadła szybko. Pełni obaw, czy podołamy w takim tempie z poznaniem się, postanowiliśmy pójść na kurs przedmałżeński. Wyjaśnialiśmy sobie wszelkie niejasności i trudne kwestie. Nie było tematów, których byśmy nie omówili! Zgadzaliśmy we wszystkim i szybko ustaliliśmy datę ślubu. Jakoś udało się załatwić wszelkie sprawy pomimo trwania pandemii i po dziewięciu miesiącach znajomości wzięliśmy ślub. Nieprzypadkowo na datę ślubu wybraliśmy dzień 15 sierpnia oraz parafię, w której od początku się poznawaliśmy. Z utęsknieniem czekaliśmy na tę chwilę. To Matka Boża nas połączyła i będąc Jej wdzięcznymi, wybraliśmy tę uroczystość, by zawierzać Jej nasze małżeństwo i rodzinę. Mojej mamy już nie było z nami, więc spotkanie bliskich na naszym ślubie nie należało do łatwych, jednak uroczystość była piękna.

fot. arch. prywatne autorki

Wkrótce, bo po dziewięciu miesiącach, urodził się owoc naszej miłości, synek Jakub – w dzień urodzin Karola Wojtyły, czyli 18 maja. Pan Bóg pobłogosławił nas zdrowym dzieckiem, a Maryja zaopiekowała się wszystkim. To Jej obecność, jak mamy, czułam w tym czasie i czuję cały czas. Co wieczór z mężem dzień kończymy modlitwą wdzięczności za wszystko, co nas spotyka. Nie mogła mi Maryja znaleźć lepszego męża i cieszę się, że tu w Gdańsku-Sobieszewie czekał on na mnie.

Warto w życiu czekać, ufać i zawierzać, być wytrwałym i trwać w swoich postanowieniach pomimo czynników zewnętrznych, które oddalają nas od naszych wartości.

Asia


Tekst ukazał się w dwumiesięczniku „La Salette. Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej” – Chwalimy Cię, Maryjo (nr 5/2021)

Zapraszamy na stronę internetową: https://poslaniec.saletyni.pl/produkt/chwalimy-cie-maryjo-poslaniec-nr-5-2021/