Gdy się zbliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał dwóch uczniów, mówiąc im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie uwiązaną oślicę i przy niej źrebię. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie. A gdyby wam ktoś coś mówił, powiecie: „Pan ich potrzebuje i zaraz je odeśle”».
A stało się to, żeby się spełniło słowo Proroka: «Powiedzcie Córze Syjonu: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy».
Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił. Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. Tłum zaś ogromny słał swe płaszcze na drodze, a inni obcinali gałązki z drzew i słali nimi drogę. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno:
«Hosanna Synowi Dawida!
Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie!
Hosanna na wysokościach!»
Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, i pytano: «Kto to jest?» A tłumy odpowiadały: «To jest prorok, Jezus z Nazaretu w Galilei». (Mt 21, 1-11)
Bardzo trudno jest komentować mękę Chrystusa. Wszelki komentarz wydaje się nie na miejscu. Abyśmy mogli się jakoś spotkać z tym ogromem cierpienia odsłaniającym jednocześnie miłość naszego Pana Kościół daje nam na początku usłyszeć fragment Ewangelii o wjeździe Jezusa do Jerozolimy. Spowodowana pandemią nieobecność tej Ewangelii w naszych świątyniach, jeszcze bardziej wydobywa paradoksalność tego momentu w życiu Jezusa. Jest to moment chwały, w której nie chodziło o chwałę, ale o pokorę.
Droga do Jerozolimy
Ewangeliści umieszczają scenę wjazdu do Jerozolimy jako zwieńczenie drogi, która zaczęła się wraz z wyznaniem Piotra spod Cezarei Filipowej. Tam Piotr rozpoznał w Jezusie Mesjasza, a w odpowiedzi Jezus po raz pierwszy powiedział o swoim cierpieniu, śmierci i zmartwychwstaniu, które miały Go spotkać w Jerozolimie. Całą swoją drogę Jezus przebył pieszo teraz jednak, na dystansie ostatnich metrów zaczął domagać się osiołka. Św. Jan odnotował, że uczniowie nie rozumieli tego wydarzenia (J 12, 16). Wydaje się, że do dzisiaj trudno je nam zrozumieć.
Osiołek
Ewangelia wg św. Mateusza zaznacza, że wjazd na osiołku był wypełnieniem zapowiedzi prorockiej dotyczącej Mesjasza. W dziewiątym rozdziale Księgi Proroka Zachariasza pojawiają się słowa, które cytuje ewangelista: Powiedzcie Córze Syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do Ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy (Mt 21, 5; por. Zach 9, 9). Jezus zadbał nawet o taki szczegół. Kiedy zdamy sobie sprawę, że wszystko to dzieje się w perspektywie zbliżającej się Jego śmierci i zmartwychwstania, że stawką jest zbawienie świata, ta dbałość o szczegóły wydaje się aż przesadzona. Tymczasem jest to bardzo ważny element tego wydarzenia. Posłuszeństwo Jezusa każe Mu robić wszystko według woli Ojca: to, czego chce Ojciec, tak, jak chce i wtedy, kiedy chce.
Cytowany przez Mateusza fragment z proroka Zachariasza pochodzi prawdopodobnie z czasów rozkwitu imperium Aleksandra Wielkiego. Na widok wspaniałego wodza myśli proroka wędrują ku oczekiwanemu królowi-Mesjaszowi, który ma być całkiem inny. Nie zdobędzie swojego królestwa siłą. Nie wjedzie na rydwanie, ani rumaku bojowym, ale na oślątku. Będzie łagodny, bez reszty poddany swojemu Ojcu. Zapoczątkuje królestwo tych, którzy odrzucą dziedzictwo grzechu i przemocy zbuntowanego Adama.
Eucharystia
Bardzo piękny jest kontekst liturgiczny dzisiejszego święta. W zakończeniu opisu wjazdy do Jerozolimy św. Mateusz wkłada w usta wiwatujących na cześć Jezusa tłumów fragment Ps 118:
Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie!
Hosanna na wysokościach!
Słowa te zostały zachowane w liturgii Mszy św. Po zakończeniu liturgii słowa i złożeniu na ołtarzu darów chleba i wina kapłan wyśpiewuje modlitwę zwaną prefacją. Modlitwa ta podejmuje jakieś wydarzenie, w którym Bóg objawiał swoją potęgę i zaprasza nas do wychwalania Boga z tego powodu. Na zakończenie wszyscy uczestnicy liturgii podejmują śpiew:
Święty, Święty, Święty,
Pan Bóg Zastępów.
Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej.
Hosanna na wysokości.
Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie.
Hosanna na wysokości.
Pierwsza część tego śpiewu nawiązuje do opisanej w szóstym rozdziale Księgi proroka Izajasza wizji chwały Boga, której nie mogą pomieścić niebiosa. W drugiej wypowiadamy słowa, które towarzyszyły Jezusowi w drodze do Jerozolimy. Ten piękny moment Mszy św. mówi o łagodności Syna Bożego, który w pokorze porzuca swoją chwałę, by wkroczyć w naszą ludzką rzeczywistość, dać się zmiażdżyć cierpieniem i stać się dla nas pokarmem. W ten sposób Jezus wprowadza nas do swojego królestwa. Nikt z nas nie mógłby do niego wejść bez Jego łagodności, Jego pokory, Jego nieskończonej miłości do nas, która swoim pełnym blaskiem świeci w misterium Wielkiej Nocy.
W tym czasie, w którym bardzo wielu nie ma możliwości spożywania Eucharystii staje się głęboko wymowne, że nikt z nas nie ma do niej prawa. Jezus daje nam siebie w swojej pokorze, ale to czysty dar. Nie zasłużyliśmy na niego. Ale Bóg chce nam się dawać.
Bardziej wymowne też stają się wówczas słowa rozpoczynające modlitwę eucharystyczną: …dziękujemy, że nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą…