homilia

Bóle porodowe Kościoła

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik. Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”. (Mt 18, 15-20)

Kościół realnych ludzi

Osiemnasty rozdział Ewangelii wg św. Mateusza zawiera tzw. „mowę o Kościele”. W zapisanych wcześniej przypowieściach (Mt 13) Jezus przedstawił uczniom obrazy ukazujące tajemnicę królestwa Bożego, które jak ziarno zostało wrzucone w ich serca. Teraz pokazuje jak to niezwykłe królestwo staje się rzeczywistością w życiu rodzącej się wspólnoty. I trzeba przyznać, że nie jest to sielankowy obraz. 

Cała „mowa o Kościele” zaczyna się od tego, że uczniowie przyszli do Jezusa z pytaniem o to, kto będzie największy w Jego królestwie. Wizja przyszłego królestwa rozpalała ich wyobraźnię obrazami chwały i zaszczytów, które w ich mniemaniu miały ich czekać. Jezus bezceremonialnie ostudził rozpalone głowy uczniów. Wyznał, że jeśli nie staną się jak dzieci w ogóle do tego królestwa nie wejdą. To pokora stanowi klucz do jego bram. 

Dalsze słowa Jezusa w coraz ciemniejszych barwach rysują kondycję powstającego Kościoła. Tematy: zgorszenia, pogubienia się, grzechów domagających się braterskiego upomnienia i wybaczania urazów, które składają się na mowę Jezusa, dają jednoznacznie do zrozumienia, że nasz Pan wiedział z kim ma do czynienia. Apostołowie nie byli bezgrzesznymi aniołami. Byli ludźmi z krwi i kości. Nie obce im były zazdrość, tchórzostwo i wzajemne obrażanie się. Rozwijające się ziarno królestwa potrzebowało solidnych narzędzi, by wydać plon. Bez upomnienia braterskiego, nieustannego nawracania się i wybaczania win uczniowie Jezusa rozpierzchliby się po świecie jak budowniczowie wieży Babel. 

Pozyskać brata 

Upomnienie, o którym mowa w dzisiejszej Ewangelii dotyczy „brata”. Greckie słowo adelfos w swej etymologii wskazuje, że bratem jest ktoś, kto pochodzi z tego samego kobiecego łona. Termin ten wykorzystali chrześcijanie wyrażając w ten sposób przekonanie, że otrzymane od Boga przebaczenie i zbawienie ofiarowane im w Jezusie Chrystusie zrodziło ich do nowego życia. Przez chrzest stajemy się braćmi Jezusa. Piękna katecheza z początków Kościoła łączy dzisiejszy fragment ze sceną, w której Jezusa odwiedzili Jego bliscy domagając się spotkania. W odpowiedzi Jezus stwierdził, że Jego braćmi i matką są Ci, którzy słuchają i zachowują słowo Boże (por. Mt 12, 46-50). Bratem jest więc ten, kto tak jak ja usłyszał Ewangelię, kto doświadczył miłosierdzia i zrodził się do nowego życia. Tylko ktoś taki może przyjąć braterskie upomnienie jako akt troski o jego życie, a nie domagającą się odpłaty obelgę. Tylko ktoś rozumiejący, że bez Bożego miłosierdzia i przebaczenia nie potrafi przetrwać ma szansę dostrzec miłość w napomnieniu brata. 

Intymność

Każdy, kto przeżył napięcie rodzące się w chwilach szczerej rozmowy wie jak trudne to doświadczenie. Serce człowieka pragnącego wyznać przed drugim bolesną prawdę, upomnieć go lub po prostu szczerze powiedzieć jak go widzi, przepełnione jest lękiem przed odrzuceniem i zranieniem. Boimy się ranić innych i boimy się, że w odwecie możemy usłyszeć potok gorzkich słów, które obnażą naszą słabość. 

Jednak każdy, kto zdobył się na szczerą rozmowę, upomnienie lub po kłótni powrócił do brata, by szukać pojednania, rozumie jak wiele można w takim momencie zyskać. Odkrycie dzielących nas różnic, półprawd i zafałszowań pokazuje jak powierzchowne i zarażone lękiem jest to, co nas zazwyczaj łączy. Przekonujemy się, że nie jesteśmy do siebie podobni, ale daje nam to niezwykłą okazję do przebaczenia i spotkania. Takie spotkanie może prowadzić do intymności – do nowej głębszej relacji. Zostaje usunięty fałsz, a w jego miejsce pojawia się prawda o słabości i grzeszności ale również pragnieniu bliskości. Towarzyszące temu cierpienie to bóle porodowe rodzącego się Kościoła. Rezygnacja z upomnienia byłaby rezygnacją z naprawdę głębokich relacji, które Jezus chce nam ofiarować we wspólnocie.