homilia

Posłanie (nie)mocnych

Jedenastu uczniów udało się do Galilei, na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami:

«Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata».

(Mt 28, 16-20)

Jezus po raz ostatni rozmawia z uczniami i wydaje im ostatnie polecenie. Pozwala również, by po raz ostatni Go zobaczyli. Ewangelista z premedytacją zaznacza, że było ich jedenastu. Chce być może podkreślić zranienie i ubóstwo tej małej grupy naznaczonej zdradą, grupy kruchej w swoim człowieczeństwie, oddającej cześć Zmartwychwstałemu, ale jednocześnie dotkniętej wątpliwościami. Św. Mateusz nie koloryzuje rzeczywistości. Tylko on szczegółowo opisuje w swojej Ewangelii epizod zdrady (Mt 27,5). Pokazuje on Kościół taki jakim jest: ubogi w człowieczeństwo, rozdarty przez grzech i zdradę, czasem miotający się, padający na twarz przed swoim Panem, a jednocześnie targany wątpliwościami. Ten opis doskonale pasuje do nas. My jesteśmy właśnie takim Kościołem. Nas być może taki opis przeraża, ale Jezus wydaje się tym nie przejmować. Świetnie zdaje sobie sprawę, z tego, że ten młody Kościół, złożony z jego najbliższych uczniów, jest naznaczony wieloma słabościami, że przed jego uczniami jeszcze długa droga dojrzewania we wierze. Jezus zdaje sobie jednak sprawę z tego, że wiara jest ciągłym poszukiwaniem, jest relacją, która się ciągle odbudowuje, i o którą się dba każdego dnia.

Wie dobrze, że wiary (jak relacji) się nie zdobywa, ale wiarą się żyje. Jest więc ona pewną wędrówką, w której Jezus staje się bliski każdemu człowiekowi, towarzysząc mu każdego dnia, aż do skończenia świata.

Tych właśnie uczniów, pełnych słabości, a jednocześnie będących w relacji ze swoim Mistrzem, Jezus posyła, by stawali się Jego świadkami na całym świecie. Posyła tych ludzi do pokornej służby, chce by zapraszali innych do tego, by jak oni stawali się uczniami Jezusa i wreszcie posyła ich, by udzielali Chrztu. Nie chodzi tu jedynie o to by wykonywali jakieś obrzędy, ale by dzielili się wydarzeniem, które naznaczyło całe ich życia, i które znajduje swój początek we Wcieleniu Jezus, a swoje dopełnienie w Misterium Paschalnym.