Posłaniec MBS

Pełniej, pewniej, prawdziwiej

Możesz żyć pełniej: korzystając z całego bogactwa, jakim zostałeś obdarzony. Możesz żyć pewniej: z większą odwagą sięgać po to, co dla Ciebie ważne. Możesz żyć prawdziwiej: odkrywać jak wiele siły i nadziei płynie z bycia w autentycznych relacjach. Przed podjęciem decyzji o takim życiu powstrzymuje nas między innymi lęk, który przeszkadza nam żyć w obfitości. O cyklu spotkań warsztatowych „3xP: Pełniej, Pewniej, Prawdziwiej” opowiada ich twórca – Monika Chochla psycholog i terapeuta.

fot. arch, Moniki Chochli

3xP: Pełniej, Pewniej, Prawdziwiej”.

Wszyscy otrzymaliśmy cudowne zaproszenie: do życia w obfitości. Do życia w szczęściu, błogosławieństwie, radości, pokoju, mocy i miłości. Do życia, w którym każdy z nas zasługuje na wszystko, co dobre i piękne, w którym każdy jest potrzebny, a jego istnienie ma bardzo głęboki i uzasadniony sens. Do życia opartego na wyrozumiałości, akceptacji, radości z tego, kim jestem teraz. To życie jest na wyciągnięcie ręki. Potrzeba kilku składników: głowy, a więc poznania siebie. Potrzeba serca i jego odwagi, aby dokonywać wyborów w zgodzie z tym, co dla nas ważne i z tym, jak pragniemy żyć. Potrzeba nie tylko wiedzy na swój temat, ale pokochania siebie. Potrzeba więcej zaufania, wiary, radości, miłości i prawdziwości. A zdecydowanie mniej perfekcjonizmu, samowystarczalności, wyczerpania, dostosowywania się do oczekiwań świata.

Naucz się życia w obfitości.

Każdy z nas dostał niesamowite zaproszenie od Boga do tego, aby żyć w obfitości. Co to oznacza? Żyć pełniej, to znaczy korzystać z całego piękna jakie Bóg złożył w naszych sercach, z akceptacją tego, że mam w sobie talenty, których nie warto chować i że warto pokochać siebie. Pewniej, czyli z większą odwagą dokonywać takich wyborów, które są zgodne z tym, co ważne w życiu i niekoniecznie udawać, że wszystko jest w porządku. Prawdziwiej, czyli korzystać z całej siły jaką daje autentyczność, czyli poznanie siebie takim, jakim się jest naprawdę i nieukrywanie tego. Nie powinniśmy udawać, że jesteśmy superfajni, samowystarczalni i perfekcyjni. Zamiast tego powinniśmy polubić siebie, zacząć żyć z większą życzliwością dla siebie i innych i budować relacje w taki sposób, by było w nich więcej prawdy, miłości i ciepła.

Warsztaty, nie sesja psychologiczno-terapeutyczna.

3xP to nie terapia, ale warsztaty rozwojowe, czyli specyficzne połączenie duchowości i psychologii, podczas których uczestnicy otrzymują narzędzia i koncepcje, które są zgodne z tym, co mówi nam Pismo Święte. Prowadzą do przemiany, do tego, by praca z własnym sercem i emocjami bardziej przybliżała do Boga.

fot. arch. Moniki Chochli

Potrzebujemy 3xP.

Na swojej drodze ciągle spotykamy ludzi, którzy mają problem z samoakceptacją, z uwierzeniem w to, że są wartościowi, że zasługują na miłość, takich, którzy uciekają w perfekcjonizm zamiast odpuścić i po prostu być. Impulsem do zmian może być wspomniane Pismo Święte, a szczególnie to jedno zdanie z Ewangelii według św. Jana: „Przyszedłem po to, aby moje owce miały życie i żeby miały je w obfitości” (J 10,10). Jeśli chcemy z tego w pełni korzystać, to powinniśmy się uczyć zmieniać siebie.

Wierzący czy niewierzący?

Warsztaty skierowane są do osób wierzących, które zastanawiają się w jaki sposób, na poziomie zachowania, myślenia i emocji, przenieść do swojego życia to, w co wierzą. Oczywiście osoby niewierzące także mogą brać udział, jednak podczas warsztatów zadajemy sobie między innymi pytanie „kim jestem, skąd pochodzę?”. Osoby wierzące odpowiadają, że pochodzą od Boga. Jeśli wszyscy na to pytanie odpowiadają podobnie, to mają wspólną płaszczyznę do rozmowy, więcej wspólnych doświadczeń i to ułatwia pracę.

Ważne i trudne tematy.

Podczas każdego ze spotkań uczestnicy poznają ważne podstawowe pojęcia. Nazywają emocje, zastanawiają się czym jest wrażliwość, wstyd, poczucie własnej wartości, niedoskonałość czy autentyczność. Rozmawiają o tym, kim są i czy są „prawdziwi”. Odkrywają perfekcjonizm i uczą się, jak się go pozbyć. Jest też mowa o radości i o luksusie, bo często nie koncentrujemy się wokół tego co już mamy, ale na tym, że ciągle nam czegoś brakuje. Jest też warsztat dla ludzi przemęczonych. By duch mógł odpocząć, musi odpoczywać ciało i tego też się uczymy. Ostatni warsztat jest warsztatem dla ducha i skupia się na przebaczeniu: sobie, bliskim czy też wrogom. Wreszcie mówimy też o porażkach i o tym w jaki sposób się po nich podnosić, by móc iść w życie z większą siłą i odwagą. Tematów jest wiele, każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie.

fot. arch. Moniki Chochli

Koniec jest początkiem.

Na początku wiele osób jest nastawionych sceptycznie, często są sparaliżowani lękiem. Nie bardzo wierzą, że takie warsztaty mogą im pomóc, jednak zapisują się, bo ciekawość bierze górę. Na początku milczą, nie zabierają głosu w dyskusji, jednak w miarę odkrywania prawd o sobie, coraz łatwiej jest im się odsłonić, pokazywać siebie. To przynosi największe korzyści w pracy nad sobą – już po kilku spotkaniach zauważają, że mają wpływ na swoje życie, odkrywają też, że zawierzenie życia Panu Bogu i poddanie się Jego woli nie wystarczy, że potrzebna jest własna praca. Jest szansa, że odkryją, co mogą zrobić sami i w jaki sposób mogą pomóc Łasce. Jednak najwięcej korzystają nie z tego, co mówi do nich prowadzący, czy co proponują ćwiczenia, ale z tego, czym dzielą się inne osoby. Każdy ma swój czas. Są uczestnicy, którzy nie mówią wiele przez całe warsztaty, a za rok dostaję od nich wiadomość, że wciąż pamiętają i przepracowują treści, które otrzymały. Najważniejsze jest to, aby każdy skorzystał i wziął tyle, ile on sam potrzebuje. I by przestał się bać.

Wysłuchała Iwona Kosztyła


Tekst ukazał się w dwumiesięczniku „La Salette. Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej” – Miłość usuwa lęk (nr 1/2019)

Zapraszamy na stronę internetową: https://poslaniec.saletyni.pl/produkt/milosc-usuwa-lek-poslaniec-nr-1-2019/